W poniższym rozważaniu chcemy przypomnieć główne aspekty wybaczenia, takiego, jakim jest ono zaprezentowane w Nowym Testamencie.
Błogosławieni, którym odpuszczone są nieprawości i których grzechy są zakryte; Błogosławiony mąż, któremu Pan grzechu nie poczyta, czytamy w Liście do Rzymian 4,7-8. Takie jest właśnie wspaniałe przesłanie Ewangelii. Nowy Testament objawia nam to, co Stary już zwiastował pod pewnymi figurami: jak jest możliwym, aby Bóg sprawiedliwy i święty mógł wybaczyć grzechy.
Jezus Chrystus zaniósł na krzyż grzechy wszystkich tych, którzy przyjmą Go jako Zbawiciela. Był naszym zastępcą przed sądem Bożym. Zniósł na sobie gniew Boży podczas godzin ciemności, kiedy został przez Ojca opuszczony.
Nasze grzechy zostały na zawsze zadośćuczynione, zmazane, odpuszczone. Zostaliśmy zadeklarowani jako sprawiedliwi przed Bogiem, usprawiedliwieni. Możemy być Jego dziećmi.
Wybaczenie staje się dostępne dla nas, w sposób definitywny, podczas nowego narodzenia. W tym decyzyjnym momencie naszego życia przechodzimy od śmierci do życia (Jana 5,24; por. Łukasza 15,24), z ciemności do światła, z mocy Szatana do Boga i otrzymujemy odpuszczenie grzechów (Dzieje 26,18).
Jesteśmy obmyci z naszych grzechów we krwi Chrystusa (Objawienia/Apokalipsa 1,5).
To, co się wtedy w nas dzieje, jest poza naszym ludzkim rozumieniem, ale Słowo Boże ukazuje nam dwa różne tego aspekty:
- stronę człowieka: wiara w Jezusa i żal za grzechy (Dzieje 2,37-38; 1 Jana 1,9),
- stronę Boga: wybaczenie (lub odpuszczenie) grzechów, stworzenie nowego życia, wiecznego. Wierzący jest zatem „zrodzony na nowo”, „zrodzony z Ducha”, „zrodzony z Boga” (Jana 3,3.5-6; 1 Jana 5,1). Jesteśmy wykupieni cenną krwią Chrystusa, odrodzeni przez żywe i stałe słowo Boga (1 Piotra 1,18-19.23).
Słowo Boże obfituje w wyrażenia, które opisują wybaczenie naszych grzechów. Jesteśmy oczyszczeni, obmyci z naszych grzechów; są one zmazane, usunięte. Bóg w swoim Słowie mówi, że już nie liczy ich (lub już nam ich nie przypisuje) i że nie będzie nam ich wypominał.
Porównując to z jakimś długiem, który jest oddany lub odpuszczony, jest nam powiedziane, że nasze grzechy są nam darowane. Mamy odpuszczenie grzechów, co oznacza właśnie ich wybaczenie.
W opowiadaniu Łukasza 7,36-50 zostają nam ukazani dwaj grzesznicy. Szymon faryzeusz, człowiek, który mógł sprawiać wrażenie bycia sprawiedliwym i jakaś kobieta, znana w mieście, jako jawnogrzesznica. Pierwszy nie był wcale świadomy swojej winy, ale druga wiedziała, że ma potrzebę Zbawiciela, i to ona znalazła Jezusa. W domu Szymona, do którego Jezus został zaproszony, zbliżyła się do Niego i wylała na Jego stopy łzy żalu za grzechy, i perfumy, które świadczyły o jej wdzięczności i o jej miłości. Zaskoczenie faryzeusza prowadzi Pana do wygłoszenia przypowieści o dwóch dłużnikach, winnych ich pożyczkodawcy jeden 500 denarów, a drugi 50. Ponieważ obaj byli niewypłacalni, dług został im darowany, jednemu i drugiemu. Wdzięczna miłość tego, którego dług został darowany, została właśnie we wspaniały sposób wyrażona przez zachowanie tej kobiety. Pan powiedział o niej, że jej liczne grzechy są jej darowane i potwierdził to, mówiąc: Dlatego powiadam ci: Odpuszczono jej liczne grzechy, bo bardzo miłowała. Komu zaś mało się odpuszcza, mało miłuje. I rzekł do niej: Odpuszczone są grzechy twoje.
Czy jesteśmy świadomi ogromu długu, który został nam darowany, i łaski Bożej, która kontynuuje swoje dzieło w nas, podczas gdy tak wiele fałszywych kroków naznacza naszą drogę wierzących?
Czy jest w naszych sercach odpowiedź na nieskończoną miłość Pana, który oddał się za nas, aby nas wykupić ze wszystkich naszych grzechów?
A wybaczenie wzajemne ludzi?
Zdanie z Ewangelii wg Mateusza 18,20: Albowiem gdzie są dwaj lub trzej zgromadzeni w imię moje, tam jestem pośród nich, znajduje się wpisane w nauczanie Pańskie, dotyczące zła dokonanego przez jednego wierzącego drugiemu (w. 15.21). Ma to przyciągnąć naszą uwagę do faktu, że nasze naturalne serca są takie jakie są, a życie kolektywne wierzących zawiera w sobie, w sposób konieczny, nieprzeliczone okazje do wybaczenia i absolutną konieczność dokonywania go.
Piotr pyta, czy trzeba wybaczyć aż 7 razy zło, które z czyjejś ręki doznaliśmy?... Pan odpowiada mu, że należy wybaczyć aż do 70 razy 7, to znaczy bez ograniczeń. Opiera swoją odpowiedź na przypowieści podobnej do tej z Ewangelii Łukasza 7. Pewien władca odpuszcza jednemu ze swoich sług kolosalny dług 10000 talentów, ponieważ ten nie miał z czego długu tego spłacić. Następnie, sługa ten bezlitośnie wymaga, aby jeden z jego kolegów oddał mu dług naprawdę niewielki, w kwocie 100 denarów.
Kiedy wierzący działa w ten sposób, ściąga on na siebie dyscyplinę Boga w Jego sprawiedliwym zarządzaniu: Tak i Ojciec mój niebieski uczyni wam, jeśli każdy nie odpuści z serca swego bratu swemu (Mateusza 18,35).
Pan daje analogiczne nauczanie w Ewangelii wg Łukasza 17. Przepisuje konieczność wybaczenia bez ograniczeń bratu, także w przypadku, gdy tego żal jest wątpliwy: A jeśliby siedemkroć na dzień zgrzeszył przeciwko tobie, i siedemkroć zwrócił się do ciebie, mówiąc: Żałuję tego, odpuść mu (Łukasza 17,4). Chodzi w tym tekście o szkody, które są mi uczynione i które muszę wybaczyć, a nie o troskę natury duchowej, której mój brat potrzebuje – to zupełnie inna sprawa.
Sposób i miara wybaczenia, którego Bóg oczekuje od swoich odkupionych, jednych wobec drugich, są podkreślone w dwóch frazach z listów Apostoła Pawła: Bądźcie jedni dla drugich uprzejmi, serdeczni, odpuszczając sobie wzajemnie, jak i wam Bóg odpuścił w Chrystusie (Efezjan 4,32) oraz Przeto przyobleczcie się jako wybrani Boży, święci i umiłowani, w serdeczne współczucie, w dobroć, pokorę, łagodność i cierpliwość, znosząc jedni drugich i przebaczając sobie nawzajem, jeśli kto ma powód do skargi przeciw komu: Jak Chrystus odpuścił wam, tak i wy (Kolosan 3,12-13).
Należy zauważyć słowo „jak” obecne w obu tych tekstach…
Niezwykle ważnym zatem jest ścisłe powiązanie z konkretnym wymiarem relacji międzyludzkich głębokiej świadomości ogromu wybaczenia Bożego, przeżytego w sferze „intymnej”, czyli wewnętrznej, ducha, tej regulującej naszą relację z Bogiem i wypełniającej nadzieją przyszłość tej relacji (szczęście wieczne, osiągalne dzięki Jego łasce, która dokonała dzieła w Synu).
Jest to o tyle ważne, że w naturalny sposób takie ujęcie skutków wybaczenia Bożego, przekładającego się na zobowiązanie wybaczenia wobec innych (ponieważ Bóg nam wybaczył tak wiele) odpycha wszelkie nawet podejrzenie o egoistyczne przeżywanie miłości Bożej.
Więcej nawet – to wybaczenie, którym obdarzamy naszych dłużników (przez dług rozumie się tutaj wszelkie zło, szkodę nam wyrządzone) jest dowodem i warunkiem prawidłowego przeżycia wybaczenia Bożego, którego my wciąż jesteśmy obiektem.
Chrześcijanin przeżywający radość Bożego wybaczenia jest niejako w naturalny sposób odesłany do jego własnych „relacji dłużnych”.
Wszelkie zatem krytyki, którymi obrzuca się chrześcijaństwo, że „naucza rzeczy w oderwaniu od prawdziwej rzeczywistości”, wydają się tutaj bezzasadne. Kto z ludzi (tych wrażliwych na życie) nie chciałby, by świat, w którym żyjemy (ten świat nasz wewnętrzny, ale i świat zewnętrzny) nie były regulowane innymi, niż te bezwzględne prawa tak popularnie funkcjonujące? Bóg obdarzając człowieka swoją miłością wybaczenia zobowiązuje go jednocześnie do głębokiej pracy nad sobą, w odniesieniu do drugiego, wobec którego ma stać się bliźnim.
A może określanie nauczania chrześcijańskiego mianem fantazyjnego jest po prostu ludzkim usprawiedliwianiem własnej niechęci podejmowania wysiłku w życiu, tego, by budować świat inaczej?
A może także w naszych Kościołach poddaliśmy się brakowi odwagi, aby głosić takie właśnie, wymagające konstruowanie życia tych, którzy określają samych siebie wierzącymi?
Niech zatem nasze osobiste wybory, nasze budowanie świadomości wiary, będą wsparte naszym wysiłkiem przekładającym się na życie każdego dnia, bez tracenia odwagi; a jeśli ją będziemy tracić, obyśmy spotykali na naszej drodze tych, którzy nam tej odwagi dodadzą.
Tomasz Pieczko, Augustinus nr. 59