… jak w niebie, tak i na ziemi…

Tak, wchodząc w modlitwę, postępując za porządkiem „Ojcze nasz”, pragniemy i prosimy, aby zarówno na ziemi, jak i we wszelkiej przestrzeni, tak na „niskości” jak i na „wysokości”, zapanowały i wypełniły się owoce wcielenia Chrystusa, Jego ofiary i zmartwychwstania. Aby miało miejsce na nowo to zjednoczenie, które Bóg chce nam dać, przez Chrystusa i w Chrystusie. Aby nasze człowieczeństwo znalazło swoje właściwe mu miejsce i swoją właściwą funkcję, którą jest bycie tym łącznikiem uformowanym przez Boga, pomiędzy niebem i ziemią.

…Chleba naszego powszedniego…

Kiedy dzień wstaje, kiedy rozpoczynam moje aktywności, te planowane i te, które pojawią się niejako same z siebie, rozpoczynam także społeczność widzialną i niewidzialną z moimi braćmi i siostrami w wierze. Chcę prosić (dla siebie i dla nich) o to, co pożywi nasze życie dzisiaj, nie wiedząc nawet jaki kolor czy smak będzie miał dzisiejszy chleb.

Tak bardzo tego chleba (czyli tego najbardziej podstawowego pożywienia) potrzebujemy, bez którego nie możemy żyć, który zaspokaja nasze najbardziej fundamentalne potrzeby.

Tak bardzo tego chleba potrzebuję zarówno ja, jak i wszyscy moi bracia i siostry. I to właśnie łaska wiary pozwala mi powiedzieć, bez żadnego skrępowania czy fałszywego wstydu: bez Ciebie Panie chleba tego mieć nie możemy.

…daj nam dzisiaj…

Bóg jedyny jest tym, który jest, który był i który przychodzi. My nie możemy istnieć inaczej, jak tylko dzisiaj. Wczoraj już nie istnieje, a jutro jeszcze nie zaistniało.

Dzisiaj jestem przy życiu i jest to łaską Boga, ale nic nam się nie należy z samego faktu naszego istnienia.

To dzisiaj otwiera się przede mną nowy dzień, o którym nic nie wiem, jaki naprawdę w rzeczywistości będzie. To, co wydaje mi się, że wiem, bardziej - co o tym dniu myślę, to są moje o nim wyobrażenia. Są w tym moje pragnienia, ale może także moje obawy, strachy…

Jutro będę wiedział… Jeżeli Bóg zechce, abym jutro także żył…

Muszę jednak zawsze pamiętać, że nawet w najgorszych momentach cierpienia dobroć Boga nigdy się nie wyczerpuje i że Jego łaska odnawia się każdego ranka…

… i odpuść nam nasze winy…

Ale istnieją nie tylko rzeczy, czy sprawy, które żywią, bądź budują życie, wypełniając je pozytywną treścią. Jest także to, co to życie „zjada” i wyniszcza.

Kto nigdy nie popełnił żadnego grzechu? Żadnej złej myśli, zaniechania, czy działania?

Kto także nigdy sam nie był ofiarą popełnionego przez kogoś zła? Kto nie poniósł nigdy jakichś konsekwencji czyjegoś grzechu? Albo nawet obu tych sytuacji naraz?…

Tak jak nie ma życia bez chleba, jako wypełnienia potrzeby podstawowego pożywienia, tak również nie ma życia bez potrzeby przebaczenia.

Tak było od zawsze i tak jest także dzisiaj.

I właśnie o to przebaczenie prosimy Boga, bo nikt z ludzi nie może go sobie sam wyprodukować. Żadna istota ludzka nie może go wyjąć z kieszeni, jakby miała go w swoich zapasach, we własnych zasobach.

To tylko u Boga jest prawdziwe przebaczenie. Dlatego właśnie prosimy Go o nie w naszej modlitwie.

… jak i my odpuszczamy…

Dlatego także modlimy się za innych, z innymi, a nie tylko za nas samych. Modlimy się, by prosić o przebaczenie, bez wyjątku, dla wszystkich. Nie do nas należy robienie wyjątku w kwestii przebaczenia.

Dopiero w momencie, kiedy my sami deklarujemy przebaczenie, możemy poczuć to, co naprawdę znaczy modlitwa, jakim jest obarczona ciężarem, ile kosztuje wysiłku…

Zresztą, jeśli mamy rzetelne rozeznanie naszego życia, to wiemy, jak bardzo sami jesteśmy niezdolni do przebaczania. A tak wiele jest do przebaczenia…

Wiemy za to bardzo dobrze, znamy świetnie wszystko, co wydaje nam się niewybaczalne…

I być może dlatego właśnie nie bardzo lubimy pamiętać, że Jezus przypomina z całą energią, w Ewangeliach, że jeśli nie odpuścicie ludziom, i Ojciec wasz nie odpuści wam przewinień waszych (Mt 6,15) i że wszystko co oddamy, wybaczymy, będzie także wybaczone w niebie…

Tak, bez wątpienia, życie wielokrotnie ukazuje nam jak bardzo jesteśmy ubodzy w miłość, mało skłonni do pozostawienia przebaczenia i łaski Bożej, by krążyły wśród ludzi, ponieważ w głębi o to właśnie jesteśmy proszeni: by nie budować przeszkód przebaczeniu.

O to właśnie możemy się modlić, możemy prosić o to z całą siłą, z wysiłkiem, aby to przebaczenie, które tylko Bóg sam może dać, rozprzestrzeniało się jak najszerzej i to poprzez nas także. Przebaczenie dla nas, dla innych i poprzez nas.

…naszym winowajcom…

Sformułowanie sprowadzające nasze myśli o przebaczeniu do tych, którzy nas skrzywdzili stanowi świetną okazję zauważenia, że nie możemy wypowiadać słów na próżno. Musimy od razu, z całą konsekwencją przypomnieć sobie osoby, które nas obraziły, wyrządziły nam krzywdę; wszystkich, którym dotąd nie wybaczyliśmy zła, które nam wyrządzili.

Musimy przypomnieć sobie tych, którzy w naszej pamięci mają wobec nas dług wyrządzonego nam zła…

Staje zatem w tym momencie przed nami świetna okazja, w chwili wypowiadania tych słów modlitwy, by oddać nasze serca do dyspozycji Panu i wejść do szkoły Chrystusa, który naucza modlitwy za swoich nieprzyjaciół, czynienia dobra tym, którzy nas traktują źle, błogosławienia tych, którzy nas obrażają…

… i nie wódź nas na pokuszenie…

Zostaliśmy, dzięki kilku bardzo skutecznym słowom, doprowadzeni do klarownej świadomości, że wszystko, albo prawie wszystko, kusi nas do odpowiedzenia złem za zło, na różny z możliwych sposobów. Jest więc ogromnym znakiem pokory i realizmu z naszej strony, by prosić Boga, aby nie poddawał nas próbie, by nie testował naszej wierności Jego przykazaniom. Znamy z własnego doświadczenia (a jeśli nie znamy, to możemy to przypuszczać z dużym prawdopodobieństwem) rzeczywistość naszych słabości i naszych błędów.

Te właśnie słowa są dla wierzącego (który nie wątpi, że Bóg - i tylko On – jest jedynym zwycięzcą zła) sposobem na uproszenie, by nie być poddanym i upokorzonym przez wroga ducha i ciała; słowa te są uprzedzającą prośbą o taką opiekę, o pomoc, zanim nadejdzie moment próby.

…ale nas zbaw ode złego…

Wiemy i znamy, jak bardzo nasze zachowania mogą powodować skutki trudne do odwrócenia.

Wiemy także dobrze, jak bardzo nasza osobista historia życia, ale także nasze dziedzictwo, wszelkie uwarunkowania różnego typu, prowadzą nas do popełniania tych samych błędów, do aktów, nad którymi tak trudno nam zapanować. Każdy z nas jest pochwytywany niejako przez różne typy zła, jakie może wyrządzić, czy nie potrafi przeciwstawić się im. Każdy na swój sposób nosi w sobie ten rodzaj ryzyka.

I jeżeli nie wątpimy, że możemy być z tego trudnego mechanizmu wybawieni, w tym i z zachowań niosących cierpienie, a nawet śmierć (w najszerszym znaczeniu tego słowa), to możemy i powinniśmy położyć nasze zaufanie w Jezusie. Możemy, bez odkładania na później, prosić Go o wyzwolenie z tego co nas zniewala, warunkuje… z naszych ciemnych stron jeszcze naznaczonych ranami, gdzie może jeszcze nadal króluje niewiara, strach, nieufność i niemoc.

Możemy prosić o zanurzenie nas w Jego świetle i miłości, tutaj i teraz, dzisiaj!

… albowiem twoje jest Królestwo i moc, i chwała…

Czy jest większa pewność, pewniejsze umocnienie, niż ta modlitwa uczniów Jezusa Chrystusa, sprzed tak wielu setek lat, która kończy się tym głębokim wyznaniem wiary?

To tylko i wyłącznie On jest Bogiem prawdziwym, jest Bogiem sprawiedliwym. Tylko Jego moc prawdziwie przenika ten świat.  To tylko Jemu, jedynemu zdolnemu do stwarzania, zradzania i wypełniania obietnic może być oddana chwała.

Oto właśnie mogę poczuć się uwolniony od wszystkich ciążących na mnie ciężarów, które mnie przygniatają i niszczą; tych wszystkich nieludzkich form jarzma, którymi chce mnie obarczyć Szatan - Oskarżyciel. Bóg chce, abyśmy żyli!

… na wieki wieków…

Mogę zatem odejść w pokoju. W tym dniu, który jest mi dany, Chrystus wzywa mnie z siłą, w Ewangeliach, że nie muszę się zamartwiać o dni, które jeszcze są przede mną; że w sytuacjach zła, z którym muszę się zmagać każdego dnia, nie będę sam. Mogę oddać się Temu, który się o mnie troszczy, na wieki wieków, czyli na zawsze.

…Amen.

I mogę skończyć tym otwarciem serca: Tak, Amen! Wszystko to jest prawdziwe; wszystko jest mocne i solidne. Mogę odnaleźć wsparcie. Mogę się oprzeć na Tym, który jest pełnią miłości i troski. W każdym momencie mojego życia, a zwłaszcza wtedy, kiedy wchodzę w ten nowy dzień, który otwiera się przede mną.

Tomasz Pieczko, Augustinus 51