Czy wiara, życie duchowe, „wewnętrzne”, mają jakieś praktyczne znaczenie dla życia tzw. realnego, „zewnętrznego”, życia codziennego, ze wszystkimi jego radościami, problemami ale i nierzadko dramatami?
Chciałbym rozpocząć od wyrażenia przekonania o niezbędności stabilności w życiu człowieka. Nie myślę tu o stabilności, która jest uzależniona od czynników zewnętrznych (np. ekonomicznych, emocjonalnych i innych), ale mająca za fundament stan wewnętrzny człowieka. Życie osób wierzących nie tylko może, ale i winno być naznaczone stabilnością. Stabilność życia osób wierzących zależy w dużym stopniu od siły posiadanych przekonań. Człowiek wierzący, który posiada przekonania, wie dokąd podąża, co robi i dlaczego coś robi.
Czym jednak są owe przekonania?
Przekonania są twierdzeniami, na bazie których konstruowane są najważniejsze akty naszego życia. Nasze przekonania budują naszą osobowość, inspirują nasze działania. Należy rozróżnić między naszymi sentymentami i naszymi przekonaniami: nasze sentymenty opierają się o emocjonalność, natomiast nasze przekonania o analizę faktów.
W rozumieniu chrześcijańskim taka zdolność do analizy faktów jest efektem osobistego spotkania z Bogiem i Jego aktywnego działania w życiu ludzkim.
W języku chrześcijańskim mówimy, że działanie to odbywa się przez Ducha Świętego – Boga w działaniu. Ale takie działanie zakłada stałe podtrzymywanie intymnej więzi z Bogiem, bez której „religijność” jest tylko swoistą grą sentymentów.
Przekonania mają ścisły związek z przykazaniami Bożymi.
Biblia zawiera bardzo jasne przykazania: będziesz kochał twojego bliźniego, nie popełnisz cudzołóstwa, nie zabijesz, itd.
Są to przykazania i Bóg zaprasza nas do posłuszeństwa im. Ale jest wiele domen życia, co do których Biblia nie wskazuje czarno na białym tego, co należy robić precyzyjnie i tam musimy wytworzyć sobie przekonania, które zainspirują nasze działania, np. w sferach: edukacji dzieci, wyboru pracy (przygotowania do niej, realnej szansy na nią), małżeństwa czy bezżenności, działania społecznego, czy politycznego, itd.
W wielu okolicznościach życia musimy decydować, tu i teraz.
Trzeba do tego dużej dojrzałości duchowej, dla chrześcijanina zbudowanej na całkowitej konsekracji jego życia Panu Bogu. Potrzeba stałej uwagi na najmniejsze wskazówki Jego Ducha i porządną znajomość tej mądrości, którą daje Pismo Święte.
Kolejną rzeczą niezwykle istotną w rozważanej przez nas problematyce jest „równowaga” wierzącego.
Czym jest równowaga w proponowanym ujęciu? Równowaga jest stanem harmonii, który wynika z działania wielu przeciwnych sił, które wzajemnie się równoważą.
Tak, jak istnieją prawa służące pozostawaniu każdego organizmu w dobrym zdrowiu, analogicznie można określić prawa służące ogólnej równowadze człowieka wierzącego.
Można zauważyć wśród nich trzy główne mechanizmy/prawa:
1. Oddychanie
W naturze wszystko oddycha, absorbując dwutlenek węgla, wyrzucając tlen, lub odwrotnie. Modlitwa, stała społeczność z Bogiem, ale wyzbyta napięcia, jest „dotlenieniem” naszego bytu. Nikt nie może oddychać za nas i nikt nie może utrzymywać za nas społeczności z Bogiem w modlitwie. Jest niezbędnym regularne duchowe „dotlenianie się”; czasem staje się ono wręcz rodzajem namiotu tlenowego na oddziale reanimacyjnym...
2. Żywienie się
Oddychanie jest procesem stałym, ale żywienie punktowym: dwa, trzy pełne posiłki na dzień. Dla przykładu Biblia żywi moje życie duchowe. Podobnie jak nie żyje się, aby jeść, ale je się aby żyć, tak czytam Biblię w celu przetworzenia tej lektury w energię duchową.
3. Wyrzucanie śmieci
Cały organizm wyrzuca to, co nie jest dla niego użyteczne. Muszę odrzucać to, co zaśmieca lub krępuje moje życie duchowe. Jest bardzo trudne, ponieważ to my sami musimy wybrać, przebrać; nasza odpowiedzialność jest zaangażowana.
Żywym kontakt z Bogiem daje taką możliwość.
Warto jeszcze podkreślić, że równowaga, o jakiej tutaj wyżej wspomniani, obejmuje różne domeny życia.
Będą to:
1. Równowaga w moim życiu emocjonalnym
Bóg zachęca nas (co znajdujemy w Biblii) do czucia własnych emocji, ale pod kontrolą Ducha, czyli w stałej z Nim relacji. Jezus sam także śmiał się, płakał, był poruszony współczuciem.
Człowiek wierzący, zrównoważony, jest stały w swoich uczuciach, jego myśl pozostaje jasna, nie traci swojej orientacji psychologicznej i duchowej.
2. Równowaga w moich priorytetach
Kiedyś przeczytałem zdanie, wygłoszone przez pewnego bardzo poważnego i uznanego w jego autorytecie pastora, twierdzącego, że ma w życiu trzy określone priorytety: a. Bóg, b. on sam i jego rodzina, c. jego zaangażowanie duszpasterskie (czyli ogólnie praca). Słowa te wydają mi się bardzo interesujące, a sądzę niejako przy okazji, że wiele problemów osobistych, małżeńskich i rodzinnych byłoby do uniknięcia, gdyby zachowywany był w życiu porządek priorytetów...
3. Równowaga w moich relacjach
Życie chrześcijańskie nie może prowadzić do zamknięcia się w rodzaju getta wybranych. Jest niezbędnym posiadanie kontaktów w różnych środowiskach.
Istnieje ciekawy schemat analizy rodzaju jakości własnych kontaktów z innymi ludźmi (zaczerpnąłem go od jednego z psychologów amerykańskich, którego nazwiska niestety już nie pamiętam):
– czy masz przynajmniej jedną osobę bliską, którą mógłbyś przywołać w przypadku osobistego poważnego problemu?
– czy masz wiele osób, którym mógłbyś złożyć wizytę bez uprzedzania, umawiania się i bez zbytnich związanych z nagłą i niespodziewaną wizytą przeprosin?
– czy możesz liczyć, w przypadku potrzeby, na czyjeś wsparcie finansowe, moralne bądź praktyczne?
4. Równowaga między pracą i wypoczynkiem
Bóg chce, aby człowiek żył życiem pełnym radości (a tego warunkiem jest „ciało i duch” wypoczęte), a nie przygnieciony, sfrustrowany, smutny...
Podobnie, nie jest rzeczą wyobrażalną, by człowiek wierzący był wiecznie pogrążony w smutku, czy też by rodzaj smutnej powagi był określany mianem cnoty chrześcijańskiej. William Booth (1829-1912), pastor metodystyczny i założyciel Armii Zbawienia, zwykł był mówić: „Sprzeciwiajcie się ludziom pozbawionym poczucia humoru. W naszej pracy, bardziej niż w jakiejkolwiek innej, fanatycy są niebezpieczni. Nie spotkałem nigdy człowieka z poczuciem humoru, który stałby się fanatykiem...”
Humor pozwala pozbawić problemy ich ostrości, chroni nas przed tendencją brania nas samych zbyt poważnie, pomaga nam śmiać się z nas samych...
5. Równowaga pomiędzy moimi słowami i moimi działaniami
...zapoznam się nie ze słowem pysznych, lecz z ich mocą. Albowiem Królestwo Boże zasadza się nie na słowie, lecz na mocy, pisze Apostoł Paweł w 1 Liście do Koryntian 4,19-20.
Wielkie deklaracje – często bardzo „duchowe” – zawsze napawają mnie swoistym niepokojem... Jak łatwo jest szermować słowem, zwłaszcza wtedy, kiedy to nie kosztuje zbyt wiele, a następuje bez osobistego zaangażowania.
6. Równowaga między byciem i działaniem
Jest rzeczą bardzo ważną dla osoby wierzącej, utrzymać równowagę między jego życiem duchowym, życiem wiary (tym wewnętrznym), a życiem publicznym (życiem zewnętrznym).
Życie chrześcijańskie musi być „wcielone” w czas bieżący, w dzisiejszy porządek stworzenia. Oderwanie się od czasu bieżącego jest zafałszowaniem nauczania Chrystusa: A jeśli do jakiegoś miasta wejdziecie i przyjmą was, spożywajcie to, co wam podadzą. I uzdrawiajcie w nim chorych, i mówcie do nich: Przybliżyło się do was Królestwo Boże (Ewangelia Łukasza 10,8-9). Jezus daje w tych słowach lekcję równowagi i zdrowego rozsądku, podkreślając potrzebę zaspokajania bardzo podstawowych potrzeb, zanim zostaną podjęte „bardziej wzniosłe” działania. Lekcja ta bardzo dobrze leczy z egzaltacji, w jaką niektórzy wierzący mogą popaść...
Ludzie wierzący mogą szukać tego, co jest dobre; nie tylko w oczach Pana Boga, ale także w oczach ludzi (por. 2 List Pawła do Koryntian 8,21), a wtedy ich życie ma szansę być ciekawe, z poczuciem sensu i realizacji, wolne od potrzeby sięgania po środki dające iluzję, zafałszowujące rzeczywistość, nie pozwalając na jej zmianę/poprawę, jeśli zaistnieje taka potrzeba.
Tomasz Pieczko, Augustinus 33