2 Mojżeszowa/Księga Wyjścia 20,12: Czcij ojca swego i matkę swoją, aby długo trwały twoje dni w ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie.
5 Mojżeszowa/Księga Powtórzonego Prawa 5,16: Czcij ojca twego i matkę twoją, jak ci rozkazał Pan, twój Bóg, aby długo trwały twoje dni i aby ci się dobrze działo w ziemi, którą Pan, twój Bóg, ci daje.
Warto zauważyć, że cały Stary Testament jest bardzo surowy w tym, co dotyczy zachowań dzieci wobec rodziców. Np. 2 Mojżeszowa/Ks. Wyjścia 21,17: Kto złorzeczy ojcu swemu albo matce swojej, poniesie śmierć. Przypowieści 30,17: Oko, które szydzi z ojca i gardzi sędziwą matką, wydziobią kruki nad rzeką lub zjedzą orlęta. Oczywiście, surowość tych słów może przerażać, ale świadczą one o bardzo poważnym traktowaniu w Piśmie Świętym szacunku wobec rodziców.
Słowo Boże, czyli także przykazanie Boże, jest zawsze zaadresowane do każdego z nas, by być przez każdego z nas (i to niezależnie od naszej sytuacji, naszego wieku, czy statusu społecznego) usłyszane i przeżywane.
V Przykazanie jest zatem obowiązujące dla każdego z nas, nawet dla tego, który sam już jest rodzicem, czy nawet dziadkiem (nie zapomniawszy oczywiście w pierwszym rzędzie o tych, których status dziecka jest oczywistym w danym momencie).
Zanim przejdziemy do rozważania treści V Przykazania, zapamiętajmy, że znaczenia „czci”, o której ono mówi nie powinniśmy szukać w bezkrytycznym uwielbianiu kogokolwiek, ale przede wszystkim w uznaniu szczególnej wagi tego, kim ten ktoś jest, w przyznaniu (i swoistym wyznaniu) jego ważności.
Nie ma osób, które słuchając V Przykazania mogłyby pozostawać wyłącznie na pozycjach niezaangażowanych słuchaczy, wymagających od innych (ich lub cudzych dzieci?) jego realizacji.
Zresztą, nie zapomnijmy o fakcie, że Dekalog, kiedy został przekazany przez Boga Mojżeszowi, będąc następnie stopniowo nauczany w Izraelu, był adresowany przede wszystkim do ludzi dorosłych!
Wróćmy jeszcze przez moment do znaczenia słowa „czcić”. Kiedy wypowiadamy je, w naturalny sposób kojarzy nam się ono z dystansem, jeśli nie z obawą, strachem.
W historii Izraela miało ono jednak inne i szersze znaczenie.
Podczas gdy obce kultury wokół Izraela uczyły posłuszeństwa pełnego czci, połączonego z obawą i strachem, wobec starszych i praw, których byli oni strażnikami, to sam Izrael, w Biblii, mówi przede wszystkim o czci rodziców, czyli o stosunku wobec osób, z którymi istnieje bardzo określony związek. Izrael uczy o relacji, o którą należy dbać, którą należy pielęgnować, a nie o strachu przed „instytucją” starszego wiekiem, rozumianego jako nosiciel cech nieomylności i władzy.
Starożytne kultury (i religie) często umieszczały „cześć” dla starszych i ich nauczania w sferze prawie religijnego kultu, pozostającego poza zasięgiem młodszych. Izrael – wbrew pozorom - nie takiej czci naucza. Między innymi dlatego, że tym jedynym, który jest otoczony przez Izrael czcią prawdziwą i ostateczną, jest tylko i wyłącznie Bóg jedyny!
W historii biblijnej znaczenie słowa, najczęściej tłumaczonego jako „czcij”, oznacza zatem: „przydaj szczególnej wagi temu kim są, co nauczają, do czego zachęcają, co przekazują twój ojciec i twoja matka, jak i ci, którzy byli przed tobą”.
Nie chodzi tutaj o oddawanie czci starszym (rodzicom), jaką np. oddaje się symbolom patriotycznym, czy oznakom przynależności grupowej, czy jakimś szczególnie ważnym dla historii danego narodu obiektom. Chodzi tu o permanentne darzenie powagą tego kim są (bądź byli) nasi rodzice, czy starsi w ogólności. W szczególności chodzi o darzenie uważnym szacunkiem tego, co było ich ideałem, pragnieniami, do czego dążyli, czego nauczali. Chodzi tu zatem o stałą konfrontację (pozytywną, a nie rywalizację, nie negację) tego co my robimy, bądź chcemy zrobić, z tym co nasi rodzice, czy ogólnie ci, którzy byli przed nami robili oraz czym (czy raczej kim) byli.
Nie chodzi tu więc o ślepo-religijne powielanie dawnych modeli; nie chodzi także o wyzbywanie się inicjatywy. Ale nie chodzi także – i przede wszystkim! – o traktowanie przeszłości i tych, którzy ją tworzyli, jako wstecznych, ograniczonych, godnych wyłącznie zapomnienia i odrzucenia wszystkiego czym (kim) byli i co robili...
Chodzi o to, by przed jakąkolwiek decyzją, w trakcie każdej poważnej refleksji, związanej z naszymi ważnymi wyborami, posłuchać starszych, rozważyć ich słowa, przyjrzeć się im i ich postępowaniu, a także modelom, które były dla nich ważne.
Każde nowe pokolenie uważa się za „odkrywające na nowo Amerykę”, czyli uważające, że to, co tworzy, jest w pełni nowe i jedynie słuszne... Możemy zatem - bez większej przesady - stwierdzić, że w sposób stały w historii ludzkiej ścierają się postawy kontestowania wszystkiego, co należy do przeszłości, z postawami zachowawczymi, szanującymi przeszłość.
Ścierają się postawy najczęściej młodych, jako tych, którzy chcieliby wszystko zrównać ziemią, by wybudować na nowo, zgodnie z ich (rozumianym jako wreszcie tym właściwym) modelem i tych, którzy są gotowi na wszystko, by do takich eksperymentów nie dopuścić.
Tu właśnie mamy kolejne znaczenie V Przykazania:
pozwolić, aby każdy był sobą, aby każdy (czy młody, czy należący do dawnego czasu) mógł zachować swoją tożsamość i kreatywność;
aby te tożsamości się przenikały i wzajemnie się uzupełniały;
by tworzyć nie tyle nowe dla samego nowego (a tak często na gruzach poprzedniego, wcześniejszego), ale tworzyć nowe, w znaczeniu „lepsze”, bo oparte o poprzednie doświadczenia; skonfrontowane pozytywnie z usiłowaniami poprzedników, pozwalające tym samym uniknąć ich błędów, rozwinąć wcześniejsze osiągnięcia.
To nie jest jakieś puste rozważanie związane z naukami społecznymi.
To ukazanie, w sposób konkretny, sposobu w jaki Słowo Boże, które jest prawdziwą mądrością, podkreśla wagę starszych, rodziców i tych, których doświadczenie jest cenne i winno być pozytywnie wykorzystane.
Możemy zatem powiedzieć, że w tym kontekście, najprościej mówiąc, znaczenie przykazania byłoby: „Czcij tych, którzy nas poprzedzili”!
V Przykazanie dotyczy nie tylko pojedynczych osób, rodzin, nie tylko ludzkich projektów społecznych.
Ile razy zauważamy, że także nasze Kościoły były - czy są - dotykane kryzysami, wynikającymi z nieporozumień, związanych z jednej strony z odrzuceniem przez młodych wszystkiego tego, co w ich rozumieniu związane jest z przeszłością, a z drugiej strony z obroną za wszelką cenę – a nierzadko też bezrefleksyjnie – przez „starszych” wszystkiego tego, co oni uważają za zagrożone przez młodych.
Podkreśliliśmy już wyżej, że skoro każdy z nas ma mieć świadomość bycia dzieckiem (dzieckiem w sposób stały i niezatracalny), to tym samym każdy ma zachować i podtrzymywać tę otwartość we wspólnym poszukiwaniu tego, co dla wszystkich (niezależnie od pokolenia, do którego należą) jest ważne.
Każdy powinien w danej mu - bieżącej - sytuacji, korzystając zarówno z przeszłych i nowych modeli, poszukiwać rozwiązań, wypełnienia potrzeb adekwatnych dla naszej – bieżącej – historii. Ale poszukiwanie to nie może być bezkrytycznie, wręcz niewolniczo, związane czy to z negacją przeszłości, czy też z lekceważeniem teraźniejszości (rozumianej jako „nowość”). V przykazanie dotyczy wszystkich sfer funkcjonowania, wszystkich grup wiekowych, tworzących nasze społeczeństwa. W tym także dotyczy naszych Kościołów.
Jeśli chcielibyśmy sprowadzić piąte przykazanie do jego najbardziej centralnego znaczenia, to być może powinniśmy powiedzieć, że przestrzega ono przed przekonaniem, że cały świat powstał wraz ze mną samym i że przestrzega przed przekonaniem, że cały świat kręci się wokół mnie i wszystko ma zdążać do zaspokojenia moich interesów, by nie rzec moich kaprysów.
Postarajmy się poddać nasze życie konfrontacji ze Słowem, które dzisiaj przemawia do nas w V Przykazaniu.
Jakie jest nasze życie, jak je konstruujemy, jakie miejsce w nim mają ci, którzy są, czy byli naszymi rodzicami, ci, którzy nas w tym życiu poprzedzili?