W Biblii, sprawiedliwość nie jest zależna od wynagrodzenia; zawsze zawiera pewną relację, działanie zgodne z pewną normą.
Sprawiedliwym jest człowiek, który w swoim istnieniu, w swoich działaniach i swoim bycie, jest zgodny ze swoim człowieczeństwem.
Sprawiedliwość Boża jest tą doskonałością w jakiej Bóg jest zgodny ze sobą samym. Bóg jest sprawiedliwy, kiedy jest wierny temu, kim jest.
Odkrycie Pawła apostoła, które wprawiło w zachwyt Marcina Lutra, dotyczyło faktu, że przez Jezusa Chrystusa Bóg jest miłosierdziem.
Sprawiedliwość Boża nie jest w sprzeczności z jego miłosierdziem; sprawiedliwość Boża znaczy, że jest On miłosierny.
Jeżeli sprawiedliwość wprowadza sprawiedliwą relację, rozumienie wiary w jej świetle nie jest tylko jakąś doktryną, ponieważ wiara wprowadza komunikację, wymianę.
Sama jednak wiedza, że sprawiedliwość Boża jest zrozumiała wyłącznie na podstawie Jego miłosierdzia, nie jest wystarczająca. W sprawiedliwość i miłosierdzie musimy wierzyć, to znaczy przyjąć je do naszego życia, zintegrować je, żyć nimi.
Takie jest znaczenie słów apostoła Pawła, kiedy ten ogłasza, że sprawiedliwość Boża, przez wiarę Jezusa Chrystusa, jest dla tych wszystkich, którzy wierzą: Gdyż wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej, I są usprawiedliwieni darmo, z łaski jego, przez odkupienie w Chrystusie Jezusie, Którego Bóg ustanowił jako ofiarę przebłagalną przez krew jego, skuteczną przez wiarę, dla okazania sprawiedliwości swojej przez to, że w cierpliwości Bożej pobłażliwie odniósł się do przedtem popełnionych grzechów, Dla okazania sprawiedliwości swojej w teraźniejszym czasie, aby On sam był sprawiedliwym i usprawiedliwiającym tego, który wierzy w Jezusa (Rzym. 3,23-26).
Naturalnie, Paweł nie mówi, że Bóg nie jest sprawiedliwy wobec tych, którzy nie wierzą, ale Jego sprawiedliwość nie staje się rzeczywistością, jak tylko wtedy, kiedy jest pochwycona przez wiarę. Poza wiarą, sprawiedliwość Boża jest jedynie czymś abstrakcyjnym.
Nie służy niczemu wierzenie, że Bóg jest miłosierny wobec wszystkich ludzi, jeśli my sami nie wierzymy, że jest On miłosierny wobec nas samych.
Niczemu nie służy wierzenie, że Bóg jest miłością, jeżeli nie wierzymy, że jesteśmy jego ukochanymi synem lub córką. Miłosierdzie nie jest czymś abstrakcyjnym. Miłosierdzie jest jej doświadczeniem.
Potrafimy powiedzieć, że Bóg jest miłością, ale znajdujemy ogromną trudność w uwierzeniu, że Bóg kocha nas, osobiście. Wiemy dobrze, w głębi naszego wnętrza, że wcale nie jesteśmy przyjemni, nadzwyczaj łatwi do kochania. Owszem, tworzymy iluzje siebie samych, potrafimy znakomicie zachować się w towarzystwie. Potrafimy stworzyć i ukazać innym obraz siebie wygładzony i gotowy do prezentacji. Niemniej, jeśli jesteśmy prawdziwie uczciwi, wiemy doskonale, że realnie nie odpowiadamy wykreowanemu obrazowi. Pozostają w nas sfery mroku, cienia, skrzętnie chowane zakątki zamieszkane przez obrazę, przemoc, strach, pychę i pożądanie. Wiemy, że nasze poczynania nie są przejrzyste, klarowne. Paweł nie omieszkał nam to przypomnieć, podkreślając powszechność grzechu.
Jakże Bóg może nas kochać, podczas gdy my wiemy, że nie jesteśmy zgoła zachęcający do kochania? W jaki sposób możemy doświadczyć miłości Bożej, podczas gdy znajdujemy tyle trudności w kochaniu siebie samych?
W tym miejscu naszej refleksji, potrzebujemy podkreślić istniejący związek między sprawiedliwością i miłosierdziem. Jeżeli sprawiedliwość Boża jest zrozumiała wyłącznie na podstawie Jego miłosierdzia, odwrotność tego stwierdzenia jest także prawdziwa: miłosierdzie Boże może być zrozumiałe wyłącznie na podstawie Jego sprawiedliwości. Takie jest znaczenie zwiastowania Pawła zawartego w tym jakże trudnym wersecie, mówiącym że Bóg ukazał swoją sprawiedliwość w zadośćuczynieniu, aby być sprawiedliwym wszystko usprawiedliwiając.
Bóg bierze bardzo na serio to, czym jesteśmy, wraz z naszymi sprzecznościami i naszymi ciemnymi stronami. Jeżeli On jest Bogiem sprawiedliwości i jeżeli jest wierny sobie samemu, nie może on znieść pychy i pożądania, które są w nas. Nie może znieść faktu, że człowiek jest zepsuty, nie może znieść nienawiści i przemocy, nie może znieść niesprawiedliwości.
Jak zatem, będąc wierny samemu sobie w imię sprawiedliwości, Bóg może być w tym samym czasie miłosierny?
Odpowiedź znajduje się na Krzyżu: Bóg umarł przez naszą niesprawiedliwość.
Na Krzyżu znajduje się jakby „zestawienie” Boga sprawiedliwości i Boga miłosierdzia. Na Krzyżu, Bóg jest w całej swojej istocie - jednocześnie - jednym i drugim.
Miłosierdzie Boże nie jest iluzją Boga łatwowiernego, naiwnego, który uważałby nas za przyjemnych i kochanych, podczas gdy takimi nie jesteśmy. Miłosierdzie Boże jest miłością, która nie lekceważy, lecz scala, przewyższając pychę i pożądanie, które są w nas.
Augustinus nr. 4