Warto zauważyć, że w ostatnich latach szczególnie nabrała kolorów dyskusja wokół słów z Modlitwy Pańskiej: „i nie wódź nas na pokuszenie”.
Dyskusja ta znalazła swoje efekty nie tylko w samej formule tłumaczenia Mt 6,13, w różnych wydaniach Biblii: i nie wódź nas na pokuszenie (Biblia Warszawska); i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zachowaj od złego! (Biblia Tysiąclecia); I nie wystawiaj nas na pokusę, ale wybaw nas od złego (Uwspółcześniona Biblia Gdańska); I nie dozwól nam ulec pokusie, ale wybaw nas od złego (Biblia Poznańska). Jej następstwem są także mniej lub bardziej skuteczne formy zmiany treści Modlitwy Pańskiej, podczas jej praktyki czy to indywidualnej, czy też podczas modlitwy wspólnoty podczas nabożeństwa (zwłaszcza niedzielnego).
Jak to często w naszym kraju bywa, dyskusje w każdym przedmiocie nie mogą pozostać na poziomie wyważonych emocji, tak i ta kwestia budzi ich wiele, a wręcz prowadzi do niebanalnych podziałów w zborach, czy Kościołach.
Pomijając kwestię samą w sobie zdecydowanie niewłaściwą - napięcia i podziały wynikające z treści modlitwy, rozważenie znaczenia jej treści - w sposób spokojny - może stać się pomocnym właśnie w modlitwie i życiu duchowym chrześcijanina z nią związaną.
Oczywiście, w artykule bieżącym problem ten jest ledwie dotknięty. Z pewnością wymagałby szerszego rozbudowania, zwłaszcza w tym, co związane jest z naszym (a nie – biblijnym) obrazem Boga (i wynikającymi z tego faktu naszymi wobec Niego oczekiwaniami). Temu być może kiedyś przyjrzymy się jeszcze bliżej… Tymczasem, jak żyć i modlić się szóstą prośbą modlitwy Ojcze nasz? Dajmy sobie czas i otwórzmy umysł i serce…
Zauważmy, że u Mateusza trudno jednocześnie oderwać dyskutowane wezwanie (o charakterze negatywnym) od następującego po nim (o charakterze pozytywnym): ale nas zbaw ode złego. W Ewangelii wg Łukasza występuje tylko pierwsza część wezwania (co tym silniej podkreśla związek wzajemnego uzupełniania się oby części jednej frazy modlitewnej) …
Co jednak w dyskusji wyżej wspomnianej budzi szczególne napięcia?
Jeśli mówimy o debacie, która toczyła się i toczy wokół kwestii pokusy i „wodzenia”, „wystawiania” na nią, to w istocie dotyczy ona dwóch punktów:
- czy Bóg może poddać człowieka pokusie?
- czy w drugiej części prośby (tej pozytywnej w treści) należy mówić o złu, czy Złu (Złym – diable?).
Pokusa jest podana tutaj jako miejsce, w które się wchodzi, jako niebezpieczny region; jako sfera szczególnego zagrożenia. Następnie niebezpieczeństwo to jest nazwane wyraźnie – upadek w złu.
Aby lepiej zrozumieć całość problemu, zacznijmy od opowiedzenia o tej drugiej sekwencji (zbawieniu od złego), właściwej Mateuszowi, ponieważ to on precyzuje o jaki problem w istocie rzeczy chodzi.
Zło lub Zły: często nie mamy świadomości, że dla współczesnych Jezusa nie było między nimi żadnej różnicy, ponieważ zło (małą literą) jest dziełem diabła (Złego pisanego literą dużą). Diabeł jest uosobioną mocą zła. I tu jest problem, który nas dzisiaj wprowadza w błąd: utraciliśmy widzenie rzeczywistości z perspektywy biblijnej, gdzie zło jest zarówno fizyczne jak moralne; jest chorobą i nieszczęściem, podobnie jak grzechem. Czyli, że człowiek jest rzeczywistością, w której nie można oddzielić sfery fizycznej od moralnej w jego – osoby - funkcjonowaniu. Zło moralne ma nieuniknione konsekwencje w funkcjonowaniu fizycznym, a zło fizyczne ma konieczną wartość moralną.
Całość tej prośby, którą rozważamy w bieżącym artykule, dotyczy nie tyle zła, które dokonujemy (w poprzednim numerze mówiliśmy o kwestii przebaczenia), ale tym razem jest mowa o złu, które nam jest zrobione przez mistrza zła - Złego.
Należy tutaj postąpić jeszcze głębiej: zło, dla Biblii, jest tym, co nas oddziela od Boga. Zło w nieunikniony sposób wpływa negatywnie na naszą relację z Bogiem, a pamiętajmy, że relacja ta jest dla nas witalną.
Zło to z pewnością ból, ale może znajdować się ono także w rzeczywistościach - w nich samych - w dużym stopniu pozytywnych: bogactwach, inteligencji, cnotach (w rozumieniu faryzeuszy – pewnego rodzaju doskonałości), w dobrostanie… Tak często zapomina się (w sposób chciany) o drodze do bogactwa, o formach zaangażowania inteligencji, o następstwach postrzegania (zwłaszcza własnych) cnót, by nie powiedzieć o dobrostanie osobistym (gdy chce się go zachować kosztem innych).
Zły posługuje się zarówno czymś z pozoru dobrym, jak i obiektywnie złym, jak to zresztą widać podczas pobytu Jezusa na pustyni i podczas szeregu sytuacji, w których stanął przed poważnymi pokusami.
Zawężenie zła do pojęć negatywnych (albo z samych siebie brzmiących negatywnie) jest zatem niebezpieczną pułapką. Taki rodzaj nieporozumienia może doprowadzić do bardzo niedobrych konsekwencji. Tłumaczenie (a właściwie popularne rozumienie): ale nas zbaw ode złego może zawierać idee bardzo zawężoną tego, co Biblia nazywa złem. Z drugiej strony może słowa te można byłoby także przetłumaczyć przez: wyrwij nas ze wszystkich sił zła?...
Niemniej, kwestia wybawienia od zła (od jego wszelkich form), oznacza wybawienie od wszelkich ataków, podstępów i pułapek Złego.
Powróćmy do pierwszego wezwania, czyli „nie wódź nas (lub nie wprowadzaj) na pokuszenie”. Bóg jest tutaj ukazany w roli przewodnika, odnosząc się do tego rodzaju towarzyszenia Bożego w Starym Testamencie i Jezusa z tymi, których wybrał; do tego rodzaju towarzyszenia, które (uwaga!) nie jest automatyczną ochroną!
Oczywiście, jak mówi List Jakuba: Bóg bowiem nie jest podatny na pokusy ani sam nikogo nie kusi ( Jk 1,13). Ale On nie oszczędza tym, obok których podąża, prób czasami bardzo wymagających.
Pomyślmy o Jezusie, który przecież był poddany pokusie na pustyni, a następnie w Getsemani.
Pomyślmy o uczniach, którym Jezus, w momencie, w którym będzie zaaresztowany, powie: Czuwajcie i módlcie się, abyście nie popadli w pokuszenie; duch wprawdzie jest ochotny, ale ciało mdłe (Mk 14,38). Pokusą tutaj będzie rozproszenie się, zagubienie motywacji, przerażenie.
Można oczywiście mnożyć przykłady wzięte ze Starego Testamentu: Abraham poproszony o poświęcenie Izaaka, Job (Hiob), czy cierpiący sprawiedliwi wspomniani w Psalmach.
Są to wszystko myśli zmuszające do zrewidowania naszych zbyt prostych myśli o Bogu i kochania Go jak ojca, który jest towarzyszem egzystencji dla swoich dzieci, ale który nie oszczędza im systematycznie wszystkich trudności związanych z życiem „tu i teraz”.
Dziecko, jeśli chodzi o nie, jeżeli ma solidną świadomość siebie samego, nie może tak żyć i działać, jakby nic nie ryzykowało.
Wręcz przeciwnie, prawdziwy sposób przyjęcia warunków swojego bycia przed Bogiem, to świadomość bycia delikatnym, kruchym, i w konsekwencji proszenie, błaganie Boga o oszczędzenie prób i o pomoc przeciw siłom złego.
Dlaczego tak ważnym jest nie rozdzielanie obu członów prośby w Modlitwie Pańskiej (negatywnej i pozytywnej)? Po grecku, słowa w dwóch częściach frazy odpowiadają sobie w rodzaju paralelizmu antytetycznego (przeciwieństw) bardzo jasnego, zgodnego ze zwyczajami semickimi. Jest to bardzo ważne dla interpretacji całości przesłania modlitwy: druga część (zbaw nas od…), mniej kłopotliwa w rozumieniu i interpretacji, może nam pomóc w zrozumieniu pierwszej (nie wódź nas na…).
Mówiąc inaczej: pomiędzy członami A i B zdania modlitwy istnieje następujący stosunek: B mówi pozytywnie to, co A mówi negatywnie, ale istotnie nie ma tutaj mowy o różnych sprawach.
Warto dodać, że z punktu widzenia gramatycznego, tekst grecki zawiera także ciekawą wskazówkę. Oba czasowniki, w oby członach zdania, są w oryginale w tzw. aoryście, który oznacza działania punktowe, w opozycji do działań stałych, ciągłych. Bóg jest zatem poprzez te informacje ukazany jako mogący nas wprowadzić w jakąś sytuację, a także mogący nas z niej wyprowadzić.
Pokusa jest ukazana jako miejsce-przestrzeń, których człowiek powinien się obawiać.
Przestrzeń pokusy jest sytuacją szczególną i okazjonalną (stąd wspomniany aoryst) bieżącego istnienia pod władzą złą.
Pole zła jest jak pole magnetyczne, od którego nie sposób się oddalić bez pomocy zewnętrznej. Tylko Bóg może nas z niego wyrwać.
Tomasz Pieczko, Augustinus 61