Przypowieść ta jest jednym z tekstów fundamentalnych, służących do podkreślenia ważności jak najbardziej konkretnego zaangażowania chrześcijanina w jego życiu.
Jest także jednym z głównym tekstów, który nakazuje Kościołwi, aby był on obecny wszędzie tam, gdzie na świecie jest ubóstwo. Kościół jest powołany do bycia świadkiem Jezusa Chrystusa wśród tych, którzy są głodni, biedni, są emigrantami, chorymi i więźniami.
Tekst ten stawia także przed nami cały szereg budzących obawy pytań.
Przypatrzmy się dwóm z nich:
Pierwsze, to wizja Boga bezlitosnego, który dokonuje selekcji ludzi i dzieli ich na tych, którzy będą mogli mieć udział w jego Królestwie oraz na tych, którzy są wyklęci, potępieni i którzy skazani są na ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom.
Podstawową trudność stanowi tutaj kwestia sądu Bożego. Nie jest to pytanie będące nam obojętnym. Nikt przecież nie ma ochoty stanąć przed jakimkolwiek trybunałem, tym bardziej Bożym...
Drugie trudne pytanie, które stawia przed nami ten tekst, to kwestia kryteriów osądu Bożego. Kościoły Reformacji od kilku już wieków stawiają - jako fundament ich rozumienia zbawienia - temat zbawienia z łaski, tak jak przedstawia go w wielu ze swoich listów Apostoł Paweł. Jeżeli jesteśmy zbawieni, to dzięki i przez osobę Jezusa Chrystusa, przez Jego krzyż i Jego zmartwychwstanie.
Zbawienie nie pochodzi zatem od nas, jest nam ofiarowane darmowo. Cóż jednak znajdujemy w tej przypowieści? Wybrani są ci, którzy przyjęli obcych, odwiedzili chorych i więźniów, nakarmili głodnych. Wszystko wskazywałoby, że raj można zdobyć przez dobre uczynki.
Aby odpowiedzieć na te dwa pytania, trzeba najpierw dobrze usytuować nasz tekst wewnątrz całej Ewangelii według świętego Mateusza.
Ewangelia ta jest zorganizowana wokół 5 głównych nauk Jezusa. Ostatnią z nich zawierają rozdziały 24 i 25, które zamykają się „naszą” przypowieścią. Te dwa rozdziały nazywane są często „mową o końcu świata”. Rozdział 24 jest tym, co nazywamy apokalipsą Mateusza, tzn. opisem świata poruszonego i wyniszczonego wojnami, głodami i trzęsieniami ziemi.
W sercu tego świata, który tak przypomina ten, który znamy na codzień, przesłaniem centralnym Ewangelii jest przesłanie nadziei: Bóg nie jest nieobecny podczas wydarzeń wstrząsających światem. Pan nie opuszcza swego stworzenia. On jest bliski, on także powróci.
Rozdział 25 zawiera trzy przypowieści o oczekiwaniu na Jego powrót: o 10 pannach, przypowieść o talentach oraz o owcach i kozłach. Te trzy przypowieści opisują, każda na swój sposób, zachowanie jakie powinniśmy przyjąć w oczekiwaniu na powrót Pana.
Przypowieść o 10 pannach kładzie nacisk na opóźnianie się powrotu Pańskiego. Oblubieniec przybywa pośród nocy, podczas gdy oczekiwano go podczas dnia. Wśród panien, które miały go powitać, znajdujemy te, które wzięły pod uwagę możliwość spóźnienia (i które wyposażyły się odpowiednio na tę okoliczność), ale znajdujemy także te, które nic nie przewidziały i nic nie zrobiły, co mogłoby im pomóc w takiej sytuacji.
Przypowieść ta zachęca nas do życia, jakby Chrystus miał przybyć jeszcze dzisiaj, przewidując jednak, że może to się wydarzyć jutro. Należy być gotowym na trwanie w gotowości. Temu także służy budowanie Kościoła - by był on także gotów na jutro.
Przypowieść o talentach zachęca nas do śmiałości zainwestowania we wzrost naszych talentów, naszych zdolności. Powrót Chrystusa nie może paraliżować, ale – przeciwnie – uczynić jeszcze bardziej naglącym pomnożenie naszych talentów w służbie Ewangelii.
Wreszcie, przypowieść o owcach i kozłach zachęca nas do nie zapominania o służbie bliźniemu, a szczególnie służbie biednym, chorym, więźniom, głodnym, obcym. Służba ta nie należy do „dobrych uczynków” Kościoła, które byłoby dobrze, aby Kościół wykonał. Jest ona integralną częścią każdej egzystencji ludzkiej. Kościół nie może być wiernym swojemu Panu, jeśli zapomni o tej służbie. Zaprawdę powiadam wam, cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, mnie uczyniliście, mówi nam Jezus.
Obecnie jesteśmy w okresie między pierwszym przyjściem, a powrotem Chrystusa.
Także na te czasy przesłanie Ewangelii jest jasne:
• musimy budować Kościół, dbać by żył Ewangelią i głosił Ewangelię;
• mamy rozwijać dary, które Bóg nam dał;
• mamy pomagać słabym tego świata i być obecnymi obok tych, którzy są ubodzy, biedni, samotni.
Zauważmy, że w każdej z cytowanych przypowieści Bóg osądza ludzi w oparciu o sens nauki, jaką dana historia ma nam przekazać.
Przypowieść o 10 pannach zachęca nas do trwania, do wytrwałości. Oblubieniec odrzuca te, które nie wyposażyły się na dłuższe oczekiwanie, na trwanie.
Przypowieść o talentach zachęca nas do rozwijania, do owocnego wykorzystania naszych darów. Właściciel majątku odrzuca tego, który strachliwie ukrywał dar, bez włożenia wysiłku w zwielokrotnienie go.
Przypowieść o owcach i kozłach zachęca nas do służby najmniejszym, potrzebującym. Król odrzuca tych, którzy to zaniedbali.
Cały rozdział 25 nie chce nam podać sposobu w jaki Bóg będzie nas sądził, czy też kryteriów, zgodnie z jakimi sąd ten przeprowadzi (w tej kwestii raczej zaufajmy Jego miłości). Jest nam natomiast powiedziane, że Bóg jest sędzią, który z samego tego faktu zachęca nas do bycia czujnymi i odpowiedzialnymi. Mamy tylko jedno życie... co z nim zatem zrobimy?
Czy w naszym życiu pomagamy Kościołowi trwać i czuwać?
Czy dary, które dał nam Bóg, przynoszą coraz większe owoce?
Czy pomagamy najmniejszym, ubogim, słabym tego świata?
Takie oto pytania stawia nam 25 rozdział Ewangelii według świętego Mateusza.
Ale wróćmy jeszcze do naszej przypowieści o owcach i kozłach, ponieważ mówi ona jeszcze o sposobie, w jaki mamy wykonywać naszą służbę wobec najmniejszych. To, co jest najbardziej zaskakujące, to zaskoczenie tych, wobec których król wydaje swój wyrok.
Sprawiedliwi mówią: Panie, kiedy widzieliśmy cię łaknącym, a nakarmiliśmy cię, albo pragnącym, a daliśmy ci pić? A kiedy widzieliśmy cię przychodniem i przyjęliśmy cię, albo nagim i przyodzialiśmy cię? I kiedy widzieliśmy cię chorym albo w więzieniu, i przychodziliśmy do ciebie?
Odrzuceni będą mieli dokładnie tę samą reakcję: „Kiedy to wszystko nam się przydarzyło? Kiedy?”
Właśnie to zdziwienie zachęca nas do następującego spostrzeżenia: sąd Boży ma za efekt ujawnienie, odsłonięcie rzeczy ukrytych, umieszczenie w świetle wszystkich dzieł, które pozostawały dotąd w ukryciu. Bóg sam jest światłem.
Wiara zachęca nas do przejścia z ciemności do światła w naszym sercu, w naszych dziełach, w naszych relacjach.
Przebaczenie Boże daje nam jedność w naszych pomysłach i naszych dziełach, myślach i słowach; Bóg sprawia jedność między naszym wnętrzem i naszym byciem zewnętrznym. Jest to zaproszenie do życia z wiary w świetle, zachęcenie nas do bycia „przejrzystymi”.
Jako chrześcijanie jesteśmy wezwani do tej szczególnej przejrzystości, aby można było odczytać w naszych słowach i w naszych dziełach światło, miłość i obecność Bożą.
Tego właśnie typu przejrzystość określa sposób, w jaki powinniśmy wykonywać naszą służbę wobec ubogich, słabych, więźniów... Aby nie była to działalność „charytatywna”, mająca uspokoić nasze sumienia, czy być aktywnością „zarabiającą” na zbawienie, ale aby uwaga skoncentrowana na najmniejszych naszego świata była nam tak naturalna, jak jest nim np. oddychanie; aby ta uwaga przeniknęła całą naszą istotę. Aby nasze dzieła, nasze uczynki, nie były niczym innym, jak tylko bezpośrednią konsekwencją miłości Boga do nas.
Tomasz Pieczko
Augustinus 19