Studium biblijne Mk 12, 28 – 34
Pan Bóg nasz, Pan jeden jest. Będziesz tedy miłował Pana Boga swego.. – to pierwsze i podstawowe przykazanie, które określa całość życia w relacji z Bogiem.
Słowa następujące zaraz po nim są równie znaczące: Będziesz miłował bliźniego swego, jak siebie samego...
Tekst Ewangelii podkreśla jasno: Innego przykazania (czyli nierozłącznej miłości Boga i bliźniego), większego ponad te, nie masz.
Spróbujmy zatrzymać się w naszej medytacji nad przykazaniem miłości bliźniego.
Tekst biblijny podkreśla w sposób jednoznaczny, że istnieje ścisły związek pomiędzy miłością naszego bliźniego i miłością nas samych.
Związek ten możemy zrozumieć na szerego sposobów, niemniej jest faktem, że nie możemy kochać naszego bliźniego, jak tylko w takim wymiarze, w jakim kochamy samych siebie. Jeśli sami nie kochamy siebie, nasza miłość bliźniego będzie zdecydowanie dwuznaczna.
Przykładem tutaj mogą być osoby, które niejednokrotnie można spotkać zaangażowane w dzieła humanitarne, dzieła miłosierdzia (także zaangażowane we wspólnotach kościelnych), oddające się całkowicie na służbę innym: chorym, dzieciom, osobom samotnym, ale będące często bezlitosnymi wobec siebie samych, a nierzadko także wobec najbliższych...
Człowiek nie może żyć bez miłości. Kiedy „kocha” swojego bliźniego, nie kochawszy siebie samego, wszelkie jego zaangażowanie pomocowe nie jest niczym innym, jak tylko usprawiedliwianiem własnego istnienia.
W Biblii, miłość bliźniego nie jest kwestią sentymentów, ale działania. Tekst biblijny, który mówi szczególnie czytelnie o miłości chrześcijańskiej, to znany 13 rozdział Pierwszego listu apostoła Pawła do Koryntian: Miłość jest cierpliwa, miłość jest dobrotliwa, nie zazdrości, młość nie jest chełpliwa, nie nadyma się... Wszystkie cechy miłości podane w tym rozdziale odnoszą się do działania. Czyli, że to poprzez słowa, ręce, czas i - tam gdzie to mogłoby być istotnie niezbędne –dzieląc się dobrami, kocha się bliźniego.
Już Stary Testament ukazuje takie rozumienie miłości, w Księdze Kapłańskiej (Kpł 19, 9-18), cytującej szereg przykazań odnoszących się do działania ze sprawiedliwością wobec bliźnich: będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. Jam jest Pan!
Miłość bliźniego nie odnosi się zatem wyłącznie do emocji, sentymentów, ale jest zaangażowaniem się w pomoc bliźniemu, aby ten mógł lepiej żyć, wzrastać i rozwijać się. To konieczność stałego zadawania sobie pytania: jak, w jaki konkretny sposób, poprzez jakie moje działanie okazuję miłość bliźniemu; niezależnie, czy znajduję go w danym momencie sympatycznym, czy też nie....
Pamiętajmy zawsze, że pytanie to i konkretna odpowiedź na nie odnoszą się w pierwszym rzędzie do relacji z naszymi najbliższymi, naszymi rodzinami.
Takie rozumienie miłości odnosi się także do sposobu, w jaki kochamy samych siebie, i nie jest to takie oczywiste, jak mogłoby się to wydawać.
Kochać siebie samego jest również kwestią czasu i uwagi. Jest to dbanie o swego ducha w takim samym stopniu, jak o ciało. Należy dbać o pokarm dla każdej części naszej istoty. Dopiero wtedy będziemy mogli oddać się w sposób zdrowy służbie bliźniemu.
W takim rozumienia miłości powinniśmy podkreślić pewne jej aspekty:
1. Jeśli miłość jest konkretnym zaangażowaniem mojej osoby w poszukiwanie rozwoju mojego bliźniego, ja sam mam moje ograniczenia. Moja miłość jest ograniczona np. moją siłą i dyspozycyjnością. Mogę czuć sympatię do wszystkich ludzi, ale prawdziwa miłość jest zaangażowaniem, a moje zdolności do tego są ograniczone.
Biblia nie oczekuje od nas, byśmy kochali cały świat (bezosobowo), ale naszego bliźniego. Biblia nie interesuje się miłością powszechną, teoretyczną czy poetyczną, ale miłością konkretną, zaangażowaną, praktyczną.
Cnotą, która towarzyszy miłości, jest odwaga, ponieważ potrzeba wiele odwagi, aby pozwolić bliźniemu rozwinąć się. Cechą przeciwną miłości nie jest nienawiść, ale lenistwo i obojętność.
2. Kochać kogoś oznacza znać jego cierpienie. Dopóki to nie ma miejsca, miłość jest powierzchowna.
Kochać bliźniego, to nie tylko dać mu kawałek chleba, to nawet maszyna mogłaby dokonać. Kochać bliźniego, oznacza dzielenie jego nadziei, lęków, jego cierpień. Miłość wymaga czasu, uwagi, koncentracji. To prawdziwa praca.
3. Miłość bliźniego prowadzi do spotkania z nim w prawdzie jego istoty. Nie ma dwóch twarzy identycznych, wszystkie odsyłają nas do cech charakterystycznych każdej pojedynczej, niepowtarzalnej osoby ludzkiej.
Twarz innego jest także zwierciadłem, w jakim my sami możemy rozpoznać się z naszymi cechami. Kochać bliźniego w prawdzie pomaga nam kochać nas samych, co w konsekwencji pomaga lepiej i mocniej kochać bliźniego...
4. Wysokim stadium rozwoju miłości jest bycie zdolnym do cieszenia się osiągnięciami bliźniego. Powiedzmy jednak szczerze, że - sami z siebie - jesteśmy w nikłym stopniu zdolni cieszyć się szczęściem innych. Spontanicznie, jesteśmy raczej skłonni do zazdrości: „dlaczego on, a nie ja”?
Porządek, w jakim Ewangelia podaje nam owe dwa najważniejsze przykazania, nie jest neutralny, ma on głęboki sens. Możemy zatem ująć to w następującą całość:
- Bóg jest miłością - jeśli jest On miłością, mogę Go kochać.
- Kochając Boga, wiem, że On mnie kocha i że ja sam mogę kochać siebie samego.
- Kochając siebie samego, jestem w stanie kochać mojego bliźniego, którego miłość na powrót odsyła mnie do miłości Boga. Przykazanie - w jego formie podanej przez Księgę Kapłańską - mówi dokładnie: Będziesz kochał twego bliźniego jak siebie samego, ja jestem Panem.
Jeśli pozostaniemy poza zakorzenieniem się w miłości Boga, nieuniknienie upadniemy w pokusę porównywania się z innymi i uzależnienie od ich oceny w naszym poczuciu wartości. Ktoś powie nam komplement i nasz dzień jest piękny i słoneczny, ktoś wypowie krytykę pod naszym adresem i chmury się gromadzą...
To wyłącznie zakorzenie w Bogu, w Jego Słowie i w modlitwie, pozwala kochać naszego bliźniego z całą wolnością, bez jakiejkolwiek presji wobec niego.
Miłość, która nie jest ożywiana miłością Boga ryzykuje zamknięcie się w sobie i przemianę w pychę, pychę przebraną w szaty pokornego sługi.
Uczonemu w Piśmie, Jezus odpowiada: Niedaleki jesteś od Królestwa Bożego (Mt 12, 34). Do życia rzeczywistością tego Królestwa jesteśmy zaproszeni już dzisiaj - żyjąc miłością Boga i bliźniego.
Jest rzeczą niezwykle ważną przypominanie tego przykazania we współczesnych realiach społecznych, gdy coraz to większą wagę przywiązuje sie do posiadania, zewnętrznego wyglądu, pozycji społecznej. Szczęście tak nabyte, ogranicza się wyłącznie dla tych, którzy są zdrowi, inteligentni, bogaci i pociągający. Nie posiadający tych cech są skazani na poddanie się: ten świat nie jest dla nich...
Ewangelia proponuje coś zupełnie innego. Jest zdecydowanie bardziej „demokratyczna”. Wartością, którą głosi i naucza jest miłość.
Nie zapominajmy jednak, że budowanie życia w oparciu o prawdziwą miłość, nie w oparciu o siłę bogactwa, pieniądza, wymaga nawrócenia. Nikt nie może powiedzieć, że pozostaje całkowicie nieczuły na standardy współczesności. Nie ukrywajmy także, że takie nawrócenie jest trudniejsze dla bogatych (w najszerszym tego słowa znaczeniu: zdrowiem, inteligencją, posiadaniem pieniędzy... etc.). To do bogatego całe jego bogactwo krzyczy: Zaufaj wyłącznie mi!
Ale to wyłącznie miłość (ta zakorzeniona wyłącznie w Panu) jest zdolna przemienić, opromienić życie, które - widziane z zewnątrz, powierzchownie - mogłoby wydać się banalne.
Ewangelia uczy nas: jakikolwiek byłby nasz wiek, nasza przyszłość i przeszłość, nasza sytuacja rodzinna lub społeczna – możemy kochać i być kochani. To właśnie w oczach Ewangelii stanowi największe bogactwo.
Augustinus 2