W życiu religijnym reformowanych (pamiętajmy przy tym, że pojęcie życie religijne dla protestantów obejmowało całość funkcjonowania, nie ograniczając się do gestów pobożności, nabożeństw) ważne miejsce zajmowała postawa moralna i związana z nią w konsekwencji kontrola obyczajów członków wspólnot kościelnych.
Działania kontrolne spełniały rady starszych zborów, kościołów (zwane także w niektórych krajach konsystorzami), a w pewnych przypadkach także synody (zgromadzenia reprezentantów kościołów lokalnych), mające za obowiązek wprowadzanie w życie dscypliny kościelnej.
Istotnie, życie reformowanych było przeniknięte troską o moralność, rzetelną pracę i odpowiedzialność.
Ich życie było raczej spokojne, choć naturalnie zdarzały się także zachowania wymagające interwencji Kościoła.
To, co jest znaczące, to to, że w epoce, gdzie (niezależnie od wyznania) sądy kościelne (zwłaszcza w krajach katolickich) spełniały funkcje części dzisiejszego wymiaru sprawiedliwości w kwestiach cywilno-prawnych, działania reformowanych instancji kościelnych charakteryzowały się ostrożnością, unikając reakcji na pochopne czy złośliwe posądzenia i z zachowaniem szacunku dla osoby, przy jednoczesnej powadze w działaniu.
Osoby prezentujące zachowania niegodne chrześcijanina, były wzywane trzykrotnie (w przypadku niestawiania się na kolejne wezwania) dla zdania sprawy i podjęcia zobowiazań poprawy.
Nie zapominajmy, że w tamtych czasach związki wspólnotowe powszechnie obejmowały całość życia, także zawodowego i ekonomicznego, relacja zatem ze wspólnotą (nie tylko wspólnotą religijną) miała często charakter witalny, a wyłączenie z niej opłakane konsekwencje.
Każdorazowo, celem działań kościelnych instancji było przywołanie grzesznika do nawrócenia.
Sankcje były następujące: i. zwykłe upomnienie, ii. pozbawienie udziału w życiu sakramentalnym (Komunii), iii. wreszcie najcięższą karą była ekskomunika, czyli wyłączenie ze wspólnoty (środek używany rzadko, z dużą ostrożnością, będący także dramatem dla całości wspólnoty).
Działania korekcyjne charakteryzowała znacząca „demokratyczność”, tzn. starano się podejmować je niezależnie od pozycji klasowej osoby mającej być ich obiektem.
Godny podkreślenia jest szacunek wobec kobiet, co nie było rzeczą powszechną w wieku XVII. Mężczyźni i kobiety byli równi w obowiązkach i prawach. Np. gdy miały miejsce narodziny dziecka z „nieprawego łoża”, mężczyzna „uwodziciel” byl surowiej karany niż matka.
Z miast, w których większość protestancka mogła podejmować takie decyzje, zamykane były domy publiczne, a kobiety uprawiające prostytucję wygnane.
Akta kościelne swiadczą, że zaangażowanie rad, konsystorzy, nie ograniczało się tylko do czuwania nad obyczajami, ale także do kwestii spornych, tak codziennych, jak np. (fakt autentyczny) spór o własność krowy.
Należy podkreślić, że podobne działania miały wysoce pozytywne efekty dla dobrobytu ekonomicznego populacji protestanckich, dla ich pozycji materialnej. Przykłady krajów takich jak Anglia, czy Holandia wzmacniają tę tezę.
Reformowani pracowali dużo, niewiele wydając na głupstwa...
Może kilka ciekawostek z konkretnego życia reformowanych XVII wieku.
Już wiemy, jak ważną była dla nich modlitwa rodzinna. Praktykowano ją rano i wieczorem, z lekturą Słowa Bożego, śpiewem psalmów i modlitwami czytanymi lub improwizowanymi. Wszyscy domownicy (włącznie ze służbą) w spotkaniach takich uczestniczyli.
Symbolika biblijna była obecna także w domu na drzwiach, także na talerzach i na obrusach, gdzie można było znaleźć cytaty biblijne.
Uczestniczenie w nabożeństwie wspólnoty było obowiązkowe, nawet gdy w tym celu trzeba było przebyć znaczącą odległość.
Wierni święcili Dzień Pański, niedzielę, nie uczestnicząc w „światowych” rozrywkach, włączywszy w to bywanie w tawernach, karczmach.
Po powrocie z nabożeństwa, ojciec rodziny pytał dzieci o treść, naukę zawartą kazaniu, po czym zapraszał całą rodzinę do wspólnej, dodatkowej modlitwy.
Regularnie przyjmowano Komunię (w dni Wieczerzy Pańskiej) i zachowywano posty. Nieobecność na nabożeństwach musiała być usprawiedliwiona.
Kontakty z katolikami przedstawiały szereg problemów.Wierni protestanccy nie mogli uczestniczyć we Mszy, zdobić domów na trasie przemarszu procesji, ani też posiadać krucyfiksów.
Sądzia protestancki nie mógł składać przysięgi na relikwie i na krzyż. Jedyną możliwość stanowiło podniesienie ręki, przysięgając, oświadczając przed Bogiem, że będzie się mówiło prawdę.
Rzemieślnikom, malarzom, było zabronione tworzenie rzeczy związanych z „zabobonami rzymskimi”.
Przekleństwa były traktowane jako przewinienia ciężkie, zwłaszcza gdy były związane z imieniem Bożym.
Złe prowadzenie, lekkie obyczaje, traktowane były z całą powagą. Pamiętajmy, że do rozwiązania małżeństwa były niezbędne niezbite dowody.
Konsystorze oponowały stanowczo i reagowały surowo na przypadki konkubinatu, ciąży dziewcząt niezamężnych, próby gwałtu na kobietach, itp.
Gry w karty i kości (z powodu ryzyka hazardu i utraty majętności) oraz tańce (zwłaszcza z przebraniem, z racji ryzyka niewierności małżeńskiej, jakie w tym dostrzegano) były surowo zabronione.
Muzyka natomiast była traktowana z wielkim szacunkiem. Nauka gry na instrumentach stanowiła pożądaną część edukacji młodzieży protestanckiej.
Zachęcano także do gier sportowych, rozwijających sprawność fizyczną.
Podobnie rzecz miała się z grami rozwijającymi intelekt, jak np. szachy, czy gry im podobne, do których praktyki gorąco zachęcano.
Wreszcie kwestia ubiorów. Reformowani mieli nosić się skromnie, szczególnie w ubraniu. Kobiety nie powinny były nosić wyrafinowanych fryzur, w szczególności podążając do kościoła. W szeregu krajów kobiety na czas nabożeństw niedzielnych miały wręcz zasłaniać głowę chustą, czepcem, czy innym nakryciem głowy.
Analogicznie, unikano ozdób i biżuterii (także zdobienia nimi uprzęży i siodeł koni, które dosiadano).
Pojedynki reformowanym były surowo zabronione.
Być może współcześnie taka obyczajowość wyda się wielu zbyt surową, a funkcjonowanie dyscypliny kościelnej przesadną i naruszającą wolność jednostki. Pamiętajmy jednak, że osobom określających zasady postępowania w tamtej epoce przyświecało podstawowe pragnienie chronienia wiernych przed grzechem, jak najgorliwsze zachowywanie przykazań Bożych, o której to praktyce wiedziano doskonale, że jest ona związana z szeregiem wyrzeczeń.
Historia zaś dowodzi, że w czasach powszechnego podówczas kryzysu obyczajów, przykład reformowanych, „kalwinistów” jak ich nazywano, pomimo prób krytyki i prześmiewania budził szacunek, stając się dla wielu modelem zaangażowanego (czyli obejmującego wszystkie sfery codzienności) życia chrześcijańskiego.
Tomasz Pieczko, Augustinus nr. 5