Dla właściwego rozumienia całości tematyki, proponowanej w bieżącym numerze naszego biuletynu, wydaje się niezbędnym poddać uważnej i odważnej analizie przekaz biblijny dotyczący człowieka, rozważyć jak Słowo Boże prezentuje jego istotę.
Pismo Święte przyjmuje i poddaje refleksji człowieka, jako stworzenie, którego byt jest w całości określony przez jego relację z Bogiem.
Jak podaje księga Rodzaju (1, 31) Bóg, stworzywszy człowieka, uznał że Jego dzieło było bardzo dobre. Kiedy jednak człowiek sam, chcąc być jak Bóg, odwrócił się od Niego, Bóg stwierdził wówczas, że myśli serca ludzkiego są złe od młodości jego (Rdz 8, 21). Słowa te zawierają radykalny osąd, jaki Pismo wypowiada o człowieku upadłym. Całość Starego Tetsamentu potwierdza tę diagnozę, ukazując, jak naród wybrany przez Boga nieustannie buntuje się, przez swoją niewiarę i nieposłuszeństwo, przeciw Temu, który przychodzi, aby go zbawić.
Nie ma nikogo, nawet jednego, który byłby sprawiedliwy – brzmi na kartach Biblii (por. Ps 14, 3; 53, 4; Rz 3, 10), ponieważ tylko ten jest sprawiedliwy, kto poddaje się całkowicie swojemu Bogu. Człowiek jest całkowicie sprawiedliwy, bądź całkowicie niesprawiedliwy. Myśl, by mógł być w połowie lub w części sprawiedliwy jest całkowicie obcą Pismu Świętemu.
Właśnie z tego powodu, w Biblii, człowiek jest tak często nazywany „ciałem”, które to słowo wyraża zarówno słabość stworzenia, jak i – częściej – całkowite zabłąkanie człowieka, w jego rozeznaniu i jego woli, w jego ciele i duszy, w oddaleniu od swojego Pana.
Człowiek jednakże zachował pewne rodzaje darów. Pozostał na przykład zdolny do niezwykłych działań, mogących zdążać – poprzez naukę i kulturę – do polepszenia dobrostanu ludzkości (por. Ps 8, 7). Pozostały w nim pewna znajomość dobra i zła, pewna wolność woli. Niemniej, w oddaleniu od Boga, człowiek pozostaje poddany ciemnej mocy, której sam nie jest zdolny przezwyciężyć. Nie może on, pomimo tego, umknąć odpowiedzialności za swoje działania i zagłuszyć w sobie głosu sumienia! W świetle Objawienia wiemy, że człowiek śledząc swe naturalne skłonności zdąża w złym kierunku (Rz 1, 18-32), ponieważ nie są one oddane na służbę Bogu i na autentyczną służbę bliźniemu. Dlatego też jego naturalne zdolności nie mogą mu przynieść najmniejszego wyzwolenia; pozostająca w nim odpowiedzialność, pozbawia go wszelkiego usprawiedliwienia wobec Boga.
Ewangelia objawia nam, że człowiek, pomimo tego wszystkiego dobrego, co jest zdolny dokonać, jest jak zabubione dziecko, o którym Bóg musi powiedzieć: Oto tutaj mój syn, który umarł (Łk 15, 24).
Tylko i jedynie, gdy człowiek żyje w jedności z Bogiem, jest on prawdziwie żyjącym. Życie poza Bogiem oznacza śmierć (por. Pwt 30, 19-20; Ef 2, 1-5).
Zwróćmy uwagę, że to nie źli ludzie ukrzyżowali Chrystusa, ale dokonali tego – zgodnie z przeciętnym osądem ludzkiem – ludzie religijni i poważni. To Krzyż ukazuje nam najgłębsze dążenie człowieka, będące otwartym buntem wobec Boga; to Krzyż pozwala pogrzebać pozostałości optymizmu wobec człowieka.
Właśnie po to, aby zbawić człowieka, pozostającego w głębinie upadku, Słowo stało się ciałem, Chrystus przyjął postać sługi. To On musiał poddać się Bogu, aż do unicestwienia.
Człowiek zatem, który przez wiarę staje się uczestnikiem łaski w Chrystusie, nie jest w jakikolwiek sposób ulepszony, czy poprawiony, bądź uniesiony, ale - jako ten, który był martwy w swoich grzechach jest zwrócony życiu - poprzez nawrócenie i nowe narodzenie staje się w Nim nowym stworzeniem (por. Mk 1, 15; Jn 3, 3; Łk 15, 24; Ef 2, 5; 2 Kor 5, 17).
Nasza relacja z Bogiem nie przemienia jedynie pewnego fragmentu, ale całość naszego istnienia.
Augustinus 2, Tomasy Pieczko