Zaprzestanie chcenia zrozumienia wszystkiego w Bogu

Przyjmijmy i zaakceptujmy, że nigdy nie uda nam się zrozumieć Boga, także w szeregu trudnych sytuacji naszego życia.

Przypomnijmy tutaj znaną anegdotę o św. Augustynie, który na plaży Kartaginy zauważa dziecko, które wykopawszy dołek w piasku biegnie w kierunku morza z muszlą w ręku. Augustyn, który znalazł się tam, by medytować nad dziełami Bożymi, pyta dziecko: „Co robisz?”, na co ono mu odpowiada: „przeleję całą wodę morza do tego dołka”…

Bóg zachęca nas do zrzeczenia się usiłowań „umieszczenia Boga w jakimś dołku”, czyli do zrzeczenia się próby zrozumienia Go.

Co oznacza zaprzestanie usiłowania zrozumienia Boga w tym kontekście?

Oznacza ono zaprzestanie naszych fałszywych wierzeń.

Pierwsze z nich dotyczy możliwości wyrażenia naszego cierpienia. Niektórzy chrześcijanie wierzą, że jest im zakazane wylewanie ich bólu przed Bogiem, powierzenia Mu go, krzyczenia do Niego o ich strapieniu. Tymczasem mamy pełne prawo mówić o naszym cierpieniu, dać mu jego prawdziwe miejsce, to znaczy ujawnić się jako osoby, podmioty cierpiące.

Biblia zawiera wiele tekstów, które mówią o cierpieniu ich autorów.

Kiedy cierpimy my sami, mamy prawo wyrazić przed Bogiem to cierpienie, nasz ból i krzyczeć, że nie rozumiemy tego, co nam się przydarzyło.

Innym fałszywym wierzeniem rozpowszechnionym jest mówienie: „Jeśli cierpię, to dlatego, że na to zasługuję, nie dokonałem jakichś dobrych wyborów, Bóg mnie zatem karze”… Bliskim temu twierdzeniu jest to, które głosi: „jeśli stanę się odpowiednio ‘duchowy’, to już nie będę cierpiał, a przynajmniej mniej, zrozumiem to, co mi się przytrafia, dlaczego cierpię”.

Zdarza się, iż niektórzy znajdują jakieś jedno lub dwa wytłumaczenia ich cierpienia lub prób, jakie ich dotykają i jest to dla nich dużym pocieszeniem. Ale wierzenie, że jeżeli bylibyśmy lepszymi chrześcijanami, żyjącymi bliżej Boga, to On sam wyjawi nam wszystkie swoje tajemnice, pozwoli nam zrozumieć każdą sytuację naszego życia - takie wierzenie jest kłamstwem.

Nie ma w tym nic biblijnego, a dorzuca przy tym do samego cierpienia jeszcze duże poczucie winy. Fałszywą jest wiara, że chrześcijanie bardziej „duchowi”, znający lepiej Pana, otrzymają jakieś szczególne przywileje.

Apostoł Paweł, który z pewnością był „wystarczająco duchowy”, nie znał odpowiedzi na „dlaczego” istnienia drzazgi w swoim ciele.

Podobnie sprawiedliwy Job (Hiob) nie dostał odpowiedzi na swoje pytania w sytuacji niedoli, która go dotknęła. A sam Jezus wykrzyknął: „Dlaczego mnie opuściłeś?”, bez otrzymania odpowiedzi.

Chrześcijanin najbardziej „zaawansowany duchowo”, najbardziej „mistyczny”, nie jest bardziej autoryzowany niż inni do zrozumienia wszystkich dróg Bożych.

Pragnienie interpretowania i rozumienia pewnych bolesnych okoliczności naszego życia może okazać się niebezpieczne. Taka postawa prowadzi do otwarcia drzwi tłumaczeniom teologicznie fałszywym, na dłuższą metę obciążających winą, traumatyzujących, jak np. te pochodzące z ust przyjaciół Joba (por. Job 22,5).

Spróbujmy posłużyć się tutaj pewnym wyobrażeniem:

Podróżni, którzy decydują się na lot samolotem, nie są uprawnieni do wejścia na wieżę kontrolną lotniska, gdzie pracują kontrolerzy obsługujący samoloty podchodzące do lądowania i startujące. Pasażer nie wie dlaczego, kiedy i jak samoloty są kierowane w taki, czy inny sposób.

Podobnie i my, ludzie, nie jesteśmy dopuszczeni do wieży kontrolnej Boga. Wynika to z naszej ludzkiej, ograniczonej natury.

Musimy poddać się ewidentności faktów: nie jest nam dane pochwycenie przyczyn wszystkiego, racji, np. jakiegoś zgonu, wypadku, rozejścia się pary…

Nie musimy zatem czuć się zdeprymowani, pozbawieni odwagi, ani obciążeni winą, kiedy nie odkrywamy żadnego racjonalnego wytłumaczenia zła, które nas dotyka.

Niemniej, jeżeli jakaś próba życiowa pozostaje dla nas niezrozumiała, to nie dlatego, że Bóg nie ma nic do powiedzenia, by nas pocieszyć w takiej trudnej sytuacji.

Poznanie

Bóg zaprasza człowieka do zahamowania chęci rozumienia, po to,  by ten raczej poszukiwał wszelkich sposobów poznania Go.

Dawid oświadcza: „Zbyt cudowna jest dla mnie ta wiedza, Zbyt wzniosła, bym ją pojął” (Psalm 139,6). Dawid zrzeka się tutaj rozumienia Boga i woli zaangażować się w poznanie swojego Stworzyciela, w bycie z Nim w relacji.

Bóg jest dla nas niepojęty (nie jest oczywiście takim dla siebie samego!), ale jest poznawalny - jesteśmy z Nim w relacji dzięki łasce przymierza w Chrystusie. Nie możemy Go zrozumieć, ale Jezus pozwala nam Go poznać. Poznać Go, to dosłownie „narodzić się z”, bądź też „dobrze żyć z”, pozostając jednak sobą, odmiennym, ludzkim, także w naszym cierpieniu.

Job (Hiob) jest z pewnością człowiekiem Biblii najczęściej cytowanym w sytuacjach rozważania kwestii cierpienia. Jakie nauczanie proponuje nam on?

Po tym, kiedy Bóg ukazał Mu swoją moc poprzez swoje stworzenie, Job przestaje próbować na próżno tworzyć sobie wytłumaczalny obraz Boga. Przyjmuje, że Stwórca przerasta go radykalnie i – wyrzekając się wszelkiej koncepcji Boga – wchodzi z Nim w bliski dialog.

Job nie otrzymuje żadnego wytłumaczenia swoich nieszczęść, żadnego usprawiedliwienia ze strony swojego Boga.

Bez pochwycenia racji swoich doświadczeń, akceptując nie dopuszczenie go do „Bożej wieży kontroli”, angażuje się w bliską społeczność, darmową relację opartą o miłość i wolność, z Bogiem niepojętym: „Tylko ze słyszenia wiedziałem o tobie, lecz teraz moje oko ujrzało cię. Przeto odwołuję moje słowa i kajam się w prochu i popiele” (Job 42,5-6).

Job wie, że jest śmiertelnikiem, ale od kiedy „zobaczył” Boga, czuje się pocieszony i lepiej przyjmuje to, co mu się przydarzyło.

Przesłaniem, które nam przekazuje, jest to, że rezygnuje on z rozumienia Boga i rozpoczyna Go rzeczywiście poznawać. Przekracza swoje pragnienie odnalezienia wszystkich „ponieważ” (czyli odpowiedzi na wszystko), aby włączyć się w relację ze swoim Stwórcą.

Możemy tutaj sparafrazować Katechizm Heidelberski, klasyczny dokument Reformacji, z 1563 r., mówiąc, że naszą jedyną pewnością, zabezpieczeniem w życiu jak i w śmierci oraz wobec cierpienia, jest to, że należymy do Chrystusa.

To my sami możemy przemienić tragedię w historii naszego życia, akceptując poznanie Boga, zamiast poszukiwania zrozumienia Go i całości wydarzeń, które nas dotyczą.

To odnosi się do naszego potencjału najbardziej istotnego, do największego wyrazu naszej odwagi w życiu: do wiary. Nasz ból pozostanie, ale my zostaniemy przemienieni.

Bądźmy realistami: to jest walka, ale na tej ścieżce trudnej i samotnej, Bóg jest bardzo blisko nas: Albowiem jestem tego pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani potęgi niebieskie, ani teraźniejszość, ani przyszłość, ani moce, ani wysokość, ani głębokość, ani żadne inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Bożej, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym (Rzymian 8,38-39).

Nasze cierpienie i Chrystus

To co jest nadzwyczajne, a jest to istotnym przesłaniem Biblii, to fakt, że Bóg sam, którego nie rozumiemy, przeciwko któremu zdarza się nam buntować, przyszedł na ziemię w Chrystusie, by przynieść nam swoją odpowiedź na cierpienie.

Ten Bóg, czasami nieprzenikniony lub nie do pojęcia, którego drogi tak słabo rozumiemy, jest tym samym, który na Krzyżu, w Jezusie Chrystusie, objawia się jako sprawiedliwy, dobry i godny wiary.

Bóg się nie tłumaczy, ale ukazuje się - On jest Bogiem. Boga nikt nigdy nie widział, lecz jednorodzony Bóg, który jest na łonie Ojca, objawił go (Jana 1,18). Poza Jezusem Chrystusem, umierającym ukrzyżowanym, nie jest dla nas w pełni możliwym wiara w sprawiedliwość i dobroć Bożą.

Ale wobec Chrystusa, cierpiącego na Krzyżu, nasze serce znajduje pocieszenie w cierpieniu, otuchę w doświadczeniu, które nas dotyka.

Poza życiem i śmiercią Chrystusa nic nie można tłumaczyć, niczego się nie rozumie z tajemnic życia i śmierci.

Oczywiście, nie jest to ani ewidentne, ani łatwe do zaakceptowania.

Już Izajasz, ogłaszając wieki wcześniej przyjście Chrystusa i Jego dzieło zbawienia dla świata, mówił w odniesieniu do Niego: Kto uwierzył wieści naszej, a ramię Pana komu się objawiło? (Izajasza 53,1).

Ale taka jest nasza prawdziwa pociecha, i taka jest pociecha, którą Bóg zachowuje dla tych, którzy Mu oddają ich życie.

Tomasz Pieczko, Augustinus 34