Proszenie Boga o nasz chleb powszedni (nie tygodniowy, miesięczny, czy roczny) jest także sposobem, byśmy skoncentrowali się na elementach naszego życia, tych najmniejszych, które pozwalają łatwiej, ale konkretnie i stopniowo, rozwiązywać pojawiające się problemy.
Aby dokonać czegoś, co jest wielkie, musi się do tego dochodzić przez zajęcie się małymi sprawami codziennymi. Czasami jest tak, że mamy siłę zniesienia ledwie jednego dnia (a może nawet części dnia)…
To Duch Święty może nam pomóc poznać, zrozumieć sposób spoglądania na teraźniejszość i na przyszłość; jak i kiedy powinniśmy przejmować się wyłącznie dniem po dniu, bądź daną konkretną chwilą. Jeżeli będziemy o to prosili Pana, da nam On przez Ducha rozumienie kiedy i jak powinniśmy zaaplikować do naszego życia przykazanie, które dał On kiedyś swoim Apostołom: Nie troszczcie się więc o dzień jutrzejszy, gdyż dzień jutrzejszy będzie miał własne troski. Dosyć ma dzień swego utrapienia (Mt 6,34).
Potrzebujemy chleba powszedniego, aby rozwijać nasz (dany nam) potencjał!
Kiedy mówimy o potrzebie chleba powszedniego (także w tym wymiarze, o którym wspominałem w pierwszym moim rozważaniu), to musimy mieć świadomość potrzeby codziennej porcji tego chleba, aby stać się takimi, jakimi powinniśmy być.
Okazać skruchę, pracować nad sobą, chcąc podążać za Chrystusem, jest procesem, który dokonuje się etap za etapem.
Nauczyć się, uczynić swoimi nowe przyzwyczajenia, te zdrowe, dla naszej osoby, oznacza często wysiłek dokonany dzisiaj, potem następny, może podczas wielu dni, a nawet miesięcy czy lat, aż do osiągnięcia celu.
Ale możemy tak postępować (w dobru) tylko wtedy, gdy będziemy prosić Boga, aby dał nam naszego chleba powszedniego, czyli w tym przypadku swoją pomoc każdego dnia.
Jesteśmy na początku nowego roku i jest to dobry czas, by podjąć się zobowiązań do nauczenia się czynienia lepiej, do stawania się lepszymi ludźmi. A jest to także zobowiązanie do dokonywania - codziennie - tych właśnie małych wysiłków, które złożą się w konsekwencji w tę całość, którą będzie zamierzony efekt. Oddawanie tego zamierzonego efektu i dążenia do niego jest gwarancją, że będzie on dobrym dla nas, że droga do niego będzie pełna właściwych rozwiązań, ale… może być i tak, że Pan nas poprowadzi inaczej, niż zamierzaliśmy. Zawsze jednak odbędzie się to przez szereg mniejszych kroków, a w tych zawsze będziemy potrzebowali Jego siły, Jego chleba.
Mówienie o naśladowaniu Chrystusa stało się bez mała niemodne. Jeśli jednak chcemy traktować nasze życie chrześcijańskie poważnie, to musimy naprawdę czuwać, by nie stracić z oczu tego nadrzędnego celu we wszystkich momentach w życiu: być z Nim, jak On, a dzięki temu rozwijać się. Często droga ta (podążania za Chrystusem, bycia jak On, czyli naśladowania Go) będzie składała się ze zmian bardzo powolnych, czasem wymagających od nas samych wiele cierpliwości. Tym bardziej, że otaczająca nas cywilizacja jest nastawiona na jak najszybszy efekt i oceniająca wartość jakichkolwiek wysiłków pod kątem szybkiego efektu (może właśnie w tej postawie można znaleźć źródło szeregu współczesnych problemów, nie tylko wiary…).
Dlaczego tak ważne jest podkreślanie konieczności modlitwy do Boga o chleb powszedni, o Jego siłę i prowadzenie na drodze naszego rozwoju w życiu, w naszym podążaniu za Chrystusem? Ponieważ musimy być świadomi kolejnego niemodnego dzisiaj faktu, wręcz odrzucanego przez wielu, także tych, którzy uważają się za chrześcijan: że Szatan robi wszystko, co możliwe, by na tej drodze nas osłabić, by przeniknęło nas zwątpienie. Tylko oddając się Bogu, tylko Jego samego prosząc nie poddamy mu się. O tym problemie pisze Piotr w swoim pierwszym liście: 8 Bądźcie trzeźwi, czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, chodzi wokoło jak lew ryczący, szukając kogo by pochłonąć. 9 Przeciwstawcie mu się, mocni w wierze, wiedząc, że te same cierpienia są udziałem braci waszych w świecie. 10 A Bóg wszelkiej łaski, który was powołał do wiecznej swej chwały w Chrystusie, po krótkotrwałych cierpieniach waszych, sam was do niej przysposobi, utwierdzi, umocni, na trwałym postawi gruncie. 11 Jego jest moc na wieki wieków. Amen! (1 P 5,8-11).
Prośmy także o pomoc Pańską, aby służyć innym. Pamiętajmy, że nie wolno nam spoglądać tylko na nas samych, kiedy szukamy naszej codziennej porcji chleba Pańskiego. Aby stać się bardziej podobnymi do Mistrza, który nie przyszedł, aby mu służono, lecz aby służyć (Mk 10,45), będziemy szukać Jego pomocy służąc naszym bliźnim, dzień po dniu.
Musimy także pamiętać o tym, że nasze codzienne wybory mają konsekwencje wieczne.
Fakt myślenia o naszym chlebie powszednim pozwala nam być świadomymi szczegółów naszego życia, ważności małych rzeczy, które zajmują nasze dnie. Doświadczenie uczy, że np. w małżeństwie okazywanie sobie wzajemnie niewielkich z pozoru grzeczności, drobnych gestów pomocy i uwagi, pozwala bardziej utrzymywać żywą miłość małżonków i utrzymywać głęboką relację, niż jakieś spektakularne, kosztowne, ale bardzo okazjonalne gesty.
Oczywiście nie chcę przez to powiedzieć, że jeśli jesteśmy małżonkami, to nasi współmałżonkowie nie doceniliby, nie ucieszyli się jakąś rzeczą nową, czy prezentem, nawet okazjonalnymi. Chcę tylko podkreślić, że na dłuższą metę ważniejszą i trwalszą rzeczą jest dbałość o wykonywanie tych drobnych, ale codziennych dobrych gestów.
Podobnie, w naszych codziennych wyborach, możemy zablokować wpływ pewnych niedobrych rzeczy, by te weszły w nasze życie i zintegrowały się z naszą osobowością. Zauważmy, że można uniknąć wielu poważnych problemów, okazując dbałość w unikaniu sytuacji, okazji, które mogą prowadzić do negatywnych zdarzeń, do grzechu. To cały proces dbałości, w uwadze, o małe rzeczy codzienne i codziennie.
Każdego dnia, ma miejsce tyle drobnych spraw, pozornie bez większej ważności. Pozornie, bo nawet rzeczy banalne, a powtarzające się, mogą stać się elementami konstytutywnymi, ważnymi, budującymi wewnętrzną i zewnętrzną dyscyplinę, siłę charakteru i konieczny porządek do realizacji naszych projektów, naszych marzeń.
To dlatego właśnie, prosząc w modlitwie o nasz chleb codzienny, starajmy się mieć na uwadze w naszych myślach nasze potrzeby, zarówno te, które odnoszą się do tego co nam brakuje, ale i te, od których winniśmy się bronić.
Kiedy się kładziemy spać, pomyślmy zarówno o sukcesach jak i o przegranych, które miały miejsce podczas dnia, który się zakończył. I dziękujmy Ojcu niebieskiemu za tę mannę, którą położył na naszej drodze i którą nas podtrzymywał cały dzień. Nasze refleksje w tym momencie pozwolą nam wzrastać w wierze w Niego. Będziemy mogli w tej chwili refleksji dostrzec obecność Jego ręki, pozwalającej nam pewne rzeczy znieść, a przemienić inne. Będziemy wtedy w stanie ucieszyć się kolejnym dniem, i kolejnym, podążając krok za krokiem w kierunku życia wiecznego.
Możemy teraz próbować podsumować te kilka słów rozważania.
Prośba w modlitwie „Ojcze nasz”, o nasz chleb powszedni, nie skupia się, nie dotyczy wyłącznie tylko tego, co jest pożywieniem fizycznym, niezbędnym nam do przeżycia, przetrwania kolejnego dnia.
Zwracając się do naszego Ojca, prosząc go o chleb każdego dnia, prosimy jednocześnie, aby obejmował nas taką opieką, byśmy mieli Jego pożywienie w najszerszym tego słowa znaczeniu. To znaczy także takie pożywienie, które będzie nas budować w podążaniu śladem Jego Syna, a naszego Pana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa. Aby nas żywił, dawał nam codzienne rozeznanie i siłę w naszym codziennym wysiłku wierności drobnym sprawom, drobnym gestom, które w całości stanowią o tym kim jesteśmy, kim będziemy.
Modlitwa o codzienną opiekę Pańską w tym, co nam konieczne do życia, nie może być skupiona wyłącznie na nas samych. Zwracamy się do naszego Ojca (a zatem Ojca wielu), aby zarówno nam, jak i tym, których Mu polecamy, w wymiarze który On uzna za właściwy, miał taką samą opiekę nad nami i nimi.
Wierzmy, że będzie nam dawał ten chleb codzienny, to codzienne pożywienie; tyle i tak, i wtedy, kiedy On uzna za stosowne. A Jego zamiary, Jego decyzje, Jego działania, są zawsze słuszne i dobre i obliczone dla dobra tych, którzy Mu ufają.
Tomasz Pieczko, Augustinus nr. 58