W świecie współczesnym istnieje (podobnie zresztą jak miało to miejsce w przeszłości) zapotrzebowanie na publikacje, które w jasny i zrozumiały sposób świadczą o Prawdzie Bożej - Jezusie Chrystusie, Wcielonym Słowie Bożym, wraz ze wszystkimi wynikającymi z tego faktu konsekwencjami: duchowymi, doktrynalnymi i moralnymi.

Z tego też względu wydało nam się naturalnym i niezbędnym zaproponować wam do lektury i refleksji jeden z najbardziej znanych katechizmów Reformacji – Katechizm Heidelberski, wraz z krótkim komentarzem duszpasterskim, publikując go w kolejnych częściach naszego biuletynu.

To stosunkowo krótkie dziełko katechetyczne jest w równym stopniu pełnym powagi wyznaniem wiary, jak i solidnym przekazem nauczania wiary biblijnej. Jest ono proste, a jednocześnie głębokie, przeniknięte słowem zbawienia i życia.

Katechizm Heidelberski został zredagowany na życzenie Fryderyka III, księcia-elektora Palatynatu, przez grupę teologów protestanckich, kierowanych przez dwóch z nich: Kaspra Olevianusa (mającego podówczas 26 lat) oraz 29-letniego Zachariasza Ursynusa. Pierwsza publikacja dzieła przypadła na rok 1563.

W przypadku Kościołów Reformowanych (czyli należących do protestanckiego nurtu Reformacji, mającego za prekursorów teologów takich, jak Zwingli i Kalwin) katechizm ten nie tylko był, ale i jest nadal używany na całym świecie.

Całość katechizmu podzielona jest na 52 niedziele („Dni Pańskie”), ponieważ w wielu Kościołach był i jest wciąż tekstem komentowanym podczas popołudniowych nabożeństw niedzielnych.

Dzień Pański 1: Jedyna pociecha

Pytanie 1: W czym znajdujesz jedyną pociechę w życiu i wobec śmierci?

W tym, że ciałem i duszą należę - zarówno teraz, gdy żyję, jak i wtedy, gdy umrę - nie do siebie, ale do Jezusa Chrystusa, mego wiernego Zbawiciela. To On swą drogą krwią dał całkowite zadośćuczynienie za moje grzechy, wyzwolił mnie z mocy diabła, to On strzeże mnie tak dobrze, że nawet włos z głowy mi nie spadnie bez woli Ojca niebiańskiego, co więcej - wszystko musi służyć mojemu dobru. Dlatego - przez Ducha Świętego - daje mi On pewność życia wiecznego i pozwala, abym od tej chwili z całego serca pragnął żyć dla Niego.

Por: Rz 14:8; 1 Ptr 1:18-19; 1 J 3:8; Mt 10:29-31; Łk 21:18; Rz 8:28; 2 Kor 1:22; Rz 8:14. Pytanie 2: Z czego powinieneś zdawać sobie sprawę, aby żyć i umierać w taki sposób pocieszony?

Z trzech prawd: po pierwsze - z ogromu własnego grzechu i niedoli; po drugie - ze sposobu, w jaki zostałem z nich wyzwolony; i po trzecie - z wdzięczności, jaką winien jestem Bogu za to wyzwolenie.

Rz.7:24-25; 1 Kor.6:11; Tyt.3:3-7; 1 Ptr.2:9-10

Jedyna pociecha

Pierwszy Dzień Pański jest wprowadzeniem do całego katechizmu.  Pierwsze dwa pytania są pytaniami o sedno naszej wiary: w czym znajdujemy jedyną pociechę w życiu i wobec śmierci?

Czym jest ta pociecha?

Pociecha oznacza punkt oparcia w sytuacjach trudnych.  Jest to coś, czego każdy człowiek - świadomie lub nie - szuka. Należy zapytać tylko, czy pociecha, której szukamy jest prawdziwa czy też fałszywa.

Można przecież szukać pociechy w bogactwie, w posiadaniu władzy, w rozrywkach. Wszystko to  jednak nie jest prawdziwą pociechą.

Dlatego też katechizm mówi o jedynej pociesze. Istnieje tylko jedna pociecha: jesteś własnością Jezusa Chrystusa! W tym zawiera się istota pierwszego pytania Katechizmu i jest to zarazem sedno całej Biblii, całej wiary chrześcijańskiej.

W drugim pytaniu czytamy, że musimy przyjąć za fakt trzy rzeczy, aby doświadczyć tej pociechy:

- Po pierwsze, mieć świadomość własnej nędzy, będącej konsekwencją grzechu;

- Po drugie, że z nędzy tej mogę zostać wybawiony i powinienem mieć świadomość sposobu, w jaki to następuje;

- Po trzecie, że powinienem być wdzięczny Bogu za zbawienie i że wdzięczność ta ma się wyrażać w sposób konkretny w moim życiu.

Te trzy punkty (świadomość ich treści) są nierozdzielne. Zaden z nich nie może istnieć bez pozostałych dwóch. W przeciwnym przypadku wiara ryzykowałaby stanie się smutnym, suchym systemem doktrynalnym.

Nędza człowieka

Czym i jaka jest owa nędza, która musimy poznać?

Nędzą – paradoksalnie - jest bycie panem samego siebie, bycie swoją własnością, w opozycji do przynależenia do Jezusa Chrystusa. Nędzą jest pozostawanie w przekonaniu, że mogę sam (i efektywnie chcę tylko tego) kierować moim życiem. Taka „wolność” jest nędzą, bo w rzeczywistości pozostawia nas w niewoli tego, który jest przeciwnikiem Dobra i Miłości - szatana.

Z samych siebie nie możemy dostrzec własnej nędzy. Jest już nędznym, że sami z siebie nie doświadczamy naszej sytuacji, jako nędzy. Jesteśmy przekonani, jesteśmy wręcz dumni z naszej „wolności”; jesteśmy przekonani, że możemy robić to, co sami zechcemy, w rzeczywistości jednak pozostajemy niewolnikami.

Musi nam zostać dany dar odkrycia, prawdziwego zrozumienia naszej sytuacji. Jest to dzieło Ducha Świętego. Duch Święty ma moc pokazać nam, czasami w sposób nagły, uderzający, a czasami powoli, w długim procesie dojrzewania, że bez Jezusa Chrystusa wcale nie jesteśmy wolni, lecz tylko wykonujemy to, co nam dyktuje jego przeciwnik – szatan.

Bez Jezusa Chrystusa jesteśmy rzeczywiście godni ubolewania.

Zbawienie

Wiedza o nędzy ma kierować ku zbawieniu. Nie może być inaczej. Ktoś, kto tonie, woła zawsze o pomoc. W przypadku świadomości naszej nędzy wołanie zawsze przyprowadza pomoc. Pomoc ta jest szczególna, unikalna, oznacza ona zbawienie, czyli stanie się własnością Jezusa Chrystusa, Tego, który odkupił nas własną krwią.

Jak ogromną miłość możemy poznać i jej doznać, dzięki takiej odpowiedzi na nasze wołanie...

Chrystus jest wszystkim. Jeżeli sam nie widzę wyjścia z mojej sytuacji i nie potrafię poradzić sobie sam, własnymi siłami, On - Jezus Chrystus - jest zawsze ze mną tam, gdzie jest mi najtrudniej.

Przez wiarę mogę być Jego własnością. On jest wiernym Zbawicielem, który jest wiernym w swoim dziele, zawsze mogę na Niego liczyć! Wykupił mnie swoją krwią. Oddał się w pełni, za wszystkie moje grzechy.

On mnie wyzwolił spod władzy szatana, aby ten nie miał już nic do powiedzenia w moim życiu.

Bycie własnością Pana Jezusa jest czymś niezwykłym i pięknym.

Nie tylko moja dusza, ale także moje ciało jest Jego własnością.

Polikarp, biskup Smyrny (ur. ok. 70-80 r. – zm. pomiędzy 155 i 170 r.), powiedział idąc na stos męczeństwa słowa, które oddają całe jego zaufanie Panu: „Osiemdziesiąt sześć lat służę już Chrystusowi i nigdy nie sprowadził On na mnie jakiegokolwiek zła, jakże mógłbym zbluźnić przeciw Królowi, który mnie zbawił?”

Jesteśmy Jego, nie tylko każdego dnia naszego życia, ale także w chwili śmierci. W chwili  śmierci, kiedy będę musiał wszystko pozostawić, On mnie podtrzyma i przeprowadzi mnie do swojego Królestwa.

We właściwym momencie, to On także przywoła mnie powórnie do nowego życia, w chwili zmartwychwstania.

Pan Jezus podtrzymuje mnie i chroni. Wszystko ma cel, zdążając ku mojemu zbawieniu. Życie z Jezusem Chrystusem nie tylko nie jest pozbawione sensu, lecz jest drogą ku chwale, ku życiu wiecznemu. Już tutaj życie wieczne jest rzeczywistością. To właśnie o tym Duch Święty mnie naucza. On stawia mnie na skale dokonanego dzieła Jezusa Chrystusa, obdarzając mnie - pełnego ludzkiej niepewności - pewnością miłości mojego Pana i Zbawiciela.

Wdzięczność

Pozostaje nam jeszcze trzeci element: wdzięczność.

Ten kto jest zbawiony, uratowany, jest winien wdzięczność swemu Zbawicielowi. Ten kto zostaje przez Boga zbawiony w Jezusie Chrystusie, winien Mu dziękować.

Duch Święty obdarza cię chęcią i gotowością, abyś mógł odtąd żyć dla Jezusa Chrystusa.

Wiara winna przynosić owoce. Ostatecznym celem świadomości naszego zbawienia jest wdzięczność za nie. Jest to naturalne, że jeżeli doświadczysz miłości Bożej, sam będziesz mógł umiłować Boga. Wdzięczność jest także odpowiedzią na Jego miłość.

Duch Święty odmieni cię i odnowi. To On spowoduje, że będziesz mógł na nowo narodzić się w sensie biblijnym. Czy nazwiesz to uświęceniem, czy też umieraniem starego i powstawaniem nowego człowieka, sedno nawrócenia jest zawsze jedno: służyć Bogu w sposób jak najbardziej konkretny i praktyczny, w naszym nowym, danym nam przez Boga dzięki ofierze Jego Syna, życiu.

Augustinus Nr. 1